Data modyfikacji:

Dead Island: Definitive Collection - recenzja

Udany powrót na słoneczne Banoi.

Dying Light od wrocławskiego Techlandu uważam za prawdziwe arcydzieło w kategorii gier o żywych trupach. Produkcja oferuje masę interesującej zawartości, ogromną brutalność i - przede wszystkim - porządnie zrealizowany gameplay. Możliwe jednak, że nigdy nie ujrzelibyśmy tego tytułu, gdyby nie wydane kilka lat wcześniej Dead Island, skutecznie przecierające szlaki pod nową markę, która została światowym hitem. Polski deweloper postanowił przypomnieć graczom od czego zaczęła się ich przygoda z zombie, wydając zestaw zbudowany z podstawowej wersji gry, samodzielnego dodatku oraz bonusowego beat'em upa utrzymanego w klimatach retro.

Od tego się zaczęło

Dead Island w chwili premiery był udaną produkcją, ale niewolną od licznych błędów i glitchów (w sumie remaster wiele w tej sprawie nie zmienił). Nie przeszkadzało to jednak w przyjemnym rozkoszowaniu się urokami wyspy Banoi, opanowanej przez żądnych mózgów truposzy. W 2011 roku spędziłem przy tym tytule sporo wolnego czasu i zdecydowanie zostałem zwolennikiem dzieła Techlandu. Wydane dwa lata później rozszerzenie zatytułowane Riptide również miało swoje mocne strony, aczkolwiek było mniej wciągające od oryginału.

Obie produkcje mogły poszczycić się świetnym systemem walki, nastawionym przede wszystkim na atak bronią białą. Dzięki bezpośrednim starciom, pojedynki z przeciwnikami były bardziej emocjonujące i wymagały opracowania odpowiedniej taktyki. Fabularnie było tak sobie, ale w tym przypadku historia miała być wyłącznie pretekstem do odwiedzania kolejnych lokacji wypełnionych żywymi trupami.

Co zmieniono?

Zremasterowane produkcje w żadnym stopniu nie różnią się od pierwowzorów pod względem gameplayu czy fabuły. Odświeżone edycje Dead Island i Riptide oferują przede wszystkim zwiększoną rozdzielczość do 1080p oraz poprawiony wygląd sporej ilości elementów. Główna w tym zasługa możliwości silnika graficznego Chrome Engine 6, który napędzał bardzo dobrze wyglądające Dying Light. Techland zadbał przede wszystkim o lepsze oświetlenie oraz cieniowanie obiektów. Wykorzystując parę sztuczek, producentowi udało się upiększyć lokacje oraz wygląd postaci bez wprowadzania większych modyfikacji w ich modelach.

Rysy twarzy zostały znacznie mocniej wyostrzone, dzięki czemu facjaty nabrały głębi i sprawiają wrażenie bardziej realistycznych. Wszelkie refleksy świetlne idealnie podkreślają atmosferę tropików i jednocześnie kamuflują sporadyczne niedoróbki graficzne. Poprawek doczekał się ponadto interfejs użytkownika, który obecnie jest wyraźniejszy i przyjemniejszy w korzystaniu. Niestety, bardzo zawiodło mnie to, że żadna z odświeżonych gier nie działa w 60 klatkach na sekundę. W przypadku przenoszenia produkcji z poprzednich generacji, takie rozwiązanie powinno być obowiązkowe.

Bo jedna płyta to za mało

Za kolejny mankament można uznać fakt, że w przypadku konsoli PlayStation 4, na płycie znajduje się wyłącznie Dead Island. Ritpide należy pobrać z PlayStation Network, co może być irytujące dla graczy, nie przekonanych do cyfrowej dystrybucji, albo mających problemy ze słabym łączem. Mi to nie robi większej różnicy, ale rozumiem osoby, które kupują gry na płytach, żeby w każdej chwili móc uruchomić posiadane w kolekcji produkcje. W przypadku ograniczeń dyskowych sprzętu, Riptide prawdopodobnie będą musiały za jakiś czas usunąć, żeby zrobić miejsce na kolejne tytuły. Pobieranie na nowo gry przed następnym uruchomieniem, może być dla nich bardzo denerwujące i czasochłonne. Takie zagranie jest o tyle dziwne, że w przypadku Xboksa One, obie gry znalazły się na jednej płycie.

Największym zaskoczeniem Definitive Collection było udostępnienie bonusowej produkcji Dead Island Retro Revenge (również w wersji cyfrowej). Początkowo podchodziłem do niej sceptycznie, ponieważ myślałem, że to zwykły zapychać, dobrze wyglądający w materiałach promocyjnych. Po odpaleniu gry wciągnąłem się w nią na dobre dwie godziny, w trakcie których poprawiałem wyniki, zdobywałem kolejne ulepszenia i odblokowywałem trofea. Retro Revenge to przedstawiciel dwuwymiarowych side-scrollowych bijatyk, gdzie cały czas idziemy w jednym kierunku i po drodze pierzemy buzie napotkanym przeciwnikom. Rozgrywka bywa wymagająca, a stosunkowo rozbudowany system kombosów i ataków przyciąga do ekranu na wiele minut. Nie przypuszczałem, że ta gra sprawi mi tyle radości. Zdecydowanie polecam zapoznać się z tym tytułem osobiście.

Zombie górą!

Dead Island: Definitive Collection to bardzo ciekawe zbiorcze wydanie, które powinno zadowolić nawet osoby mające już wcześniej styczność z tymi grami. Podstawowa wersja, jak i Riptide w usprawnionej oprawie wyglądają bardzo okazale, nie odbiegając zbytnio od innych produkcji z obecnej generacji konsol. Gry nadal posiadają sporo błędów (problemy z wyświetlaniem animacji, zacinanie się postaci w tekturach, itp.), ale i tak nie przeszkadzają one w spędzeniu miłych wakacji na bajkowej wyspie krwią i mózgiem płynącej. Do tego należy doliczyć fenomenalne Retro Revenge i wychodzi nam bardzo smakowity kąsek warty swojej ceny.

Grę do testów dostarczyła firma Techland, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski