Data modyfikacji:

WRC 6 - recenzja

Najwyższa pora przystopować.

Nie jestem wielkim fanem motoryzacji, ale do gier samochodowych mam słabość. Zwłaszcza tych utrzymanych w klimatach rajdowych. Poprzednią odsłonę WRC przyjąłem całkiem dobrze, pomimo wielu wad, które już wtedy rzucały się w oczy. Od premiery poprzedniczki minął rok, co dla Kylotonn oznaczało, że pora wydać kolejną część. Producent wyciągnął odpowiednie wnioski czy nadal mamy do czynienia z klasycznym średniakiem?

Tegoroczna edycja WRC ma tego pecha, że kilka miesięcy temu do sprzedaży trafiły dwa bardzo grywalne tytuły, z czego jeden jest absolutnym hitem. Mowa oczywiście o Sebastien Loeb Rally Evo oraz rewelacyjnym DiRT Rally. Dzieło Codemasters tak wysoko podniosło poprzeczkę, że doskoczenie do niej dla wielu deweloperów przez długi czas będzie graniczyło z cudem. Wielkim przegranym w tym starciu są właśnie twórcy WRC 6. Nie dosyć, że gra praktycznie w żadnym stopniu nie różni się od poprzedniczki, to jeszcze pod każdym względem przegrywa z konkurencją.

(PRAWIE) WSZYSTKO PO STAREMU

Zanim zacznę wymieniać wady, wspomnę o niewątpliwej zalecie tej produkcji, czyli licencji FIA World Rally Championship. Dzięki niej, na ekranie telewizora (testowałem wersję na PlayStation 4) możemy zobaczyć aktualne składy rajdowców, ich odpowiednio pomalowane fury oraz wszystkie najważniejszy trasy. Dla Polaków to także jedyna okazja żeby pojeździć na rodzimych drogach. Tym razem do dyspozycji graczy oddano ponad sześćdziesiąt odcinków specjalnych, wyróżniających się nawierzchnią oraz otoczeniem. Kylotonn dodało ponadto przejazdy po chińskich trasach, co dodatkowo urozmaica rozgrywkę. Osoby zaznajomione z tematyką powinny zatem otrzymać wszystko to, za co kochają ten sport. Szkoda tylko, że całość została wykonana w niezbyt dopracowany sposób.

Sterowanie pojazdami jest typowo zręcznościowe, dzięki czemu w ekspresowym tempie opanowujemy jego zasady. Z jednej strony to dobrze, ponieważ nie musimy tracić zbyt dużo czasu na "uczenie się gry", ale z drugiej, produkcja francuskiego studia dosyć szybko przestaje być jakimkolwiek wyzwaniem. Ukończenie mistrzostw świata w kategoriach J-WRC, WRC 2 i WRC bardziej wprawionym graczom zajmie maksymalnie kilkanaście godzin. Producent wpadł jednak na pomysł, żeby trochę utrudnić grę i usunął z niej możliwość cofania czasu. Oznacza to, że po każdej poważniejszej stłuczce, musimy liczyć się z tym, że albo nie zajmiemy pierwszego miejsca, albo czeka nas całkowite zrestartowanie poziomu.

RAMIĘ W RAMIĘ

Współczesne gry samochodowe kładą duży nacisk na sieciowe rozgrywki wieloosobowe. W WRC 6 możemy stanąć w szranki z ludźmi z całego świata, ale pojawiła się również możliwość wyścigów ze znajomym na jednej konsoli. Gra na podzielonym ekranie to obecnie prawdziwa rzadkość, dlatego tym bardziej cieszy mnie to, że Kylotonn postanowiło przygotować taką opcję. Niestety, split-screen choć jest ciekawym dodatkiem, to cierpi na pewien problem - spadki FPS-ów. Nie są one zbyt częste, ale w niektórych momentach potrafią napsuć krwi.

Problemy z płynnością byłyby zrozumiałe, gdyby WRC 6 oferowało bardzo ładną oprawę wizualną. Rzeczywistość wygląda zgoła inaczej, a o grafice można napisać, że jest co najwyżej "średnia". Standardowo nie można powiedzieć nic złego o jakości wykonania samochodów, ale już reszta pozostawia spory niedosyt. Otoczenie tras wykonano bez większego polotu, tekstury drzew i innych obiektów czasami przywodzą na myśl gry budżetowe, a opady atmosferyczne zostały całkowicie skiepszczone.

Na plus można natomiast zaliczyć lepszą pracę światłocieni, które tym razem prezentują się całkiem nieźle. Nie zmienia to faktu, że Kylotonn powinno przystopować z wydawaniem kolejnych odsłon i poświęcić więcej czasu na dopracowanie silnika graficznego. Jeżeli w przyszłorocznej edycji poziom wizualiów nie ulegnie gwałtownym zmianom, to WRC 7 zostanie wdeptane w ziemię przez konkurencję.

ZMARNOWANY POTENCJAŁ

Ciężko polecić kupno WRC 6, gdy wiem, że za dużo mniejsze pieniądze dostaniemy DiRT Rally. Dzieło francuskiego producenta ma parę mocnych stron i w ogólnym rozrachunku można się przy nim nieźle bawić, ale zdecydowanie nie jest to tytuł, jaki warto nabywać w okolicach premiery. Szkoda, że tak popularna i chwytliwa marka trafiła w ręce osób, które nie potrafią wykorzystać jej potencjału. Jedynym rozwiązaniem na rozwinięcie serii byłoby przejęcie jej przez innego dewelopera lub zaprzestanie wydawania nowych części w rocznych odstępach.

Grę do testów dostarczyła firma Techland Wydawnictwo, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski