Data modyfikacji:

Witamy w Galicji. Recenzja Battlefield 1: W imię cara

Zima nadeszła.

Battlefield 1 był dla mnie najlepszą strzelanką ubiegłego roku. Produkcja zachwyciła mnie swoim klimatem, świetną oprawą graficzną, wciągającym gameplayem i przepiękną ścieżką dźwiękową. Nie widziałem zatem żadnych przeciwwskazań, żeby wystawić jej w recenzji prawie maksymalną notę. Z perspektywy czasu, obserwując jak DICE wspiera ten tytuł, dzisiaj z pewnością podwyższyłbym ocenę końcową o jeszcze jedno oczko, dobijając tym samym do maksimum.

DAWNY ŚWIAT

Już pierwsze darmowe rozszerzenie "Upadek Kolosa" pokazało, że gra idzie w dobrym kierunku, a późniejsze (już płatne) "Nie przejdą" tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Producent gry w najnowszym dodatku opuścił Francję i przerzucił się na tereny dawnej Galicji, prezentując konflikt pomiędzy Imperium Rosyjskim, a siłami austro-węgierskimi. Tym samym do dyspozycji graczy dołączyły nowe nacje, posiadające własne unikatowe wyposażenie (łącznie 11 nowych broni) oraz pojazdy, takie jak okręt desantowy Y-Lighter lub bombowiec Ilja Muromiec.

DICE na potrzeby "W imię cara" przygotowało aż sześć zróżnicowanych map, w większości przysypanych grubo przez warstwy śniegu. Mimo to, każda z nowych lokacji jest na swój sposób wyjątkowa i wymaga od graczy innego podejścia do działania. W Przełęczy Łupkowskiej do osłony możemy wykorzystywać liczne drzewa lub ukształtowanie terenu, natomiast w Albionie jesteśmy zmuszeni do bardziej bezpośrednich starć, a ze względu na stosunkowo otwarty teren, w każdej chwili możemy zostać ustrzeleni przez snajperów. Uczenie się nowych miejscówek daje niesamowitą frajdę, a odkrycie wszystkich ich sekretów nawet wprawionym graczom zajmie trochę czasu.

JESZCZE WIĘCEJ NOWOŚCI

Rozszerzenie oprócz pakietu map i wyposażenia, przyniosło ze sobą całkowicie nowy tryb gry. W "Zrzucie zaopatrzenia" obie drużyny zostają zmuszone do walki o cenne zapasy rozrzucane losowo po całej mapie. Początkowo taka koncepcja nie wydawała się zbytnio atrakcyjna, ale po rozegraniu jednego meczu szybko zmieniłem zdanie. Skrzynki z zaopatrzeniem spadają w takie miejsca, że właściwie nie ma szans na przyjęcie dobrej pozycji obronnej, co wiąże się z niezwykle dramatyczną i emocjonującą walką o przetrwanie. Na tyle wkręciłem się w ten tryb, że dopiero po dobrych trzech godzinach zauważyłem, że w DLC udostępniono również dwie dodatkowe Operacje.

Battlefield 1: W imię cara to bardzo dobre rozszerzenie do świetnej gry sieciowej. Jeśli od kilku miesięcy ciśniecie w ostatnią produkcje studia DICE, to nawet przez chwilę nie powinniście zastanawiać się nad kupnem tego dodatku. Nowe lokacje są na tyle klimatyczne i świetnie zaprojektowane, że żaden fan gry nie powinien ich przegapić. Gdybyście natomiast nie mieli z Battlefieldem 1 do czynienia, warto pamiętać, że jakiś czas temu Electronic Arts przygotowało edycję Rewolucja, zawierającą wszystkie dotychczasowe DLC oraz te, które dopiero będą miały swoją premierę.

OCENA KOŃCOWA: 95/100

PLUSY:

+ 6 świetnych map

+ wciągający tryb Zrzut zaopatrzenia

+ nowe frakcje

+ klimat

MINUSY:

- brak misji w kampanii fabularnej

Grę do testów dostarczyła firma Electronic Arts Polska, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Łukasz Morawski