Data modyfikacji:

W poszukiwaniu utraconej tożsamości. Recenzja Yesterday Origins

Twórcy serii Runaway po raz kolejny dali pokaz swojego kunsztu.

Yesterday Origins jest bezpośrednią kontynuacją doskonałej przygodówki Yesterday sprzed czterech lat, za którą odpowiada hiszpańskie studio Pendulo znane głównie za sprawą wyśmienitej serii Runaway, czy The Next Big Thing. Zważywszy na fakt, że miałem przyjemność grać w pierwszą część, z entuzjazmem zabrałem się za recenzję drugiej. I wiecie co? Dawno nie bawiłem się tak dobrze przy przygodówce!

NIKT NIE SPODZIEWA SIĘ HISZPAŃSKIEJ INKWIZYCJI

Yesterday Origins traktuje o dalszych losach Johna Yesterday'a. Bohater jest nieśmiertelny, ale przypadłość ta ma jedną wadę, że kiedy powraca po śmierci, niczego nie pamięta. Z niewiadomych powodów John zaczyna przypominać sobie zdarzenia z przeszłości, a dokładniej od chwili, kiedy został schwytany przez hiszpańską inkwizycję i oskarżony o to, że jest synem diabła. Fabuła Yesterday Origins toczy się dwutorowo, we współczesności i przeszłości, co więcej w trakcie gry wcielamy się nie tylko w Johna, ale także znaną z poprzedniej części Pauline. Dzięki temu zabiegowi poznajemy opowiadaną historię z kilku różnych perspektyw i składamy ją w całość, jak fragmenty układanki.

Fabuła rozkręca się powoli i ma kilka słabszych momentów, ale ogólnie sprawia dobre wrażenie. Szkoda tylko, że opowiadana historia jest taka krótka. Wprawionemu graczowi przejście Yesterday Origins zajmie mniej więcej pięć do sześciu godzin. Atutem najnowszej produkcji Pendulo Studios jest natomiast to, że chociaż kontynuuje wątki oryginału, to bez większych problemów da się obejść bez jego znajomości.

WSKAŻ I KLIKNIJ

Yesterday Origins to klasyczna przygodówka z gatunku Point n Click polegająca na eksploracji lokacji, prowadzeniu rozmów z napotkanymi postaciami, zbieraniu przedmiotów i rozwiązywaniu zagadek. Mówiąc krótko, nowa produkcja Pendulo Studios raczej nie zrewolucjonizuje gatunku, ale trudno uznać to w przypadku przygodówki za wadę. Poziom trudności wydawał mi się całkiem nieźle wyważony, łamigłówki nie należały do najtrudniejszych, ale nie można też powiedzieć, że były łatwe.

Dużą rolę odgrywają interakcje z napotykanymi postaciami. Można albo z nimi porozmawiać, albo lepiej się im przyjrzeć. Zarówno pierwsza, jak i druga opcja pozwala na gromadzenie spostrzeżeń i pomysłów, które można łączyć z przedmiotami, aby posunąć fabułę do przodu. Nie wystarczy zatem, że zestawimy ze sobą konkretne rzeczy, musimy wiedzieć też, dlaczego chcemy to zrobić. Chociaż większość dialogów nie wnosi za wiele do opowiadanej historii, budują klimat i sprawiają, że bohaterowie są bardziej wiarygodni.

Od strony wizualnej Yesterday Origins stanowi wariację na temat ręcznie rysowanych lokacji oraz trójwymiarowych postaci i przedmiotów. O ile pierwsze są bardzo miłe dla oka, o tyle drugie trochę rozczarowują, głównie ze względu na przeciętnej jakości animacje. Oprawa audio wypada całkiem nieźle, w szczególności przyjemna dla ucha ścieżka dźwiękowa, gorzej słucha się natomiast aktorów podkładających głosy pod postaci, ponieważ nie zawsze brzmią przekonująco i czasem rażą sztucznością.

Nowa produkcja Pendulo Studios powstała z myślą nie tylko o PC i platformach mobilnych, ale także konsolach PlayStation 4 i Xbox One. Chociaż recenzowałem Yesterday Origins w wersji przeznaczonej na komputery osobiste, to muszę przyznać, że zdecydowanie lepiej grało mi się przy pomocy kontrolera Xbox One. Sterowanie jest wygodne i intuicyjne, sporadycznie zdarza się, że interaktywny element nie podświetla się i trzeba się przy nim przez chwilę pokręcić, ale nie jest to poważna wada.

NA SPOTKANIE PRZYGODZIE

Tak, jak wspomniałem wcześniej, Yesterday Origins nie zrewolucjonizuje gatunku, ale nie jest to powód, który pozwala przejść obojętnie obok nowej produkcji Pendulo Studios. Intrygująca fabuła, wyważone zagadki i całkiem niezła oprawa audiowizualna sprawiają, że jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów przygodówek, a w szczególności tych spośród nich, którzy cenią sobie Yesterday i serię Runaway.

Grę do testów dostarczyła firma cdp.pl, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Dawid Sych