Kolejny opuszczony statek kosmiczny czeka na eksplorację.
Wirtualne horrory osadzone w klimatach science-fiction należą do rzadkości. Co prawda, w ostatnich latach trafiło do sprzedaży kilka prawdziwych hitów, jednakże dla mnie to wciąż mało. We wrześniu bieżącego roku odbyła się premiera udanej gry SOMA, tematyką przypominająca recenzowany przeze mnie tytuł. Czy Stasis wyszło z tej konfrontacji zwycięsko?
W poszukiwaniu wrażeń
Fabuła przedstawia losy Johna Marachecka, obudzonego ze snu w jednej z komór kriogenicznych. Gdy bohater powoli dochodzi do siebie, zauważa, że reszta ludzi nie miała tyle szczęścia co on. Okazuje się również, że na pokładzie statku badawczego Groomlake, była z nim żona i córka. Po opatrzeniu ran, wyleczeniu połamanych żeber, zdezorientowany mężczyzna wyrusza w poszukiwaniu zaginionej rodziny.
Historia, z każdą minutą nabiera większych rumieńców. Stopniowo odkrywamy przyczynę masowych zgonów, sukcesywnie dążąc do poznania prawdy. Niestety, studio The Brotherhood Games chciało umieścić w grze jak najwięcej dziwnych, przerażających rozwiązań.
W efekcie otrzymaliśmy dzieło pełne kliszowych postaci, ogranych motywów oraz standardowych dla tego gatunku zagrywek. Na drodze głównego bohatera staje szalony naukowiec, pojawiają się odniesienia do eugeniki, straszeni jesteśmy przez humanoidalne stwory i inne zjawy. Oczywiście pod postacią tandetnych "jump scare'ów", nie wywołujących nawet najmniejszych emocji.
Niczym książka
Producent połączył wszystko w zgrabną całość, dzięki czemu czas spędzony przed ekranem nie był stracony. Opowieść ma swoje logiczne konsekwencje, a zwroty fabularne skutecznie budują klimat. Historię poznajemy głównie przy pomocy porozrzucanych gdzieniegdzie palmtopów oraz terminali komputerowych. Możemy z nich wyczytać nie tylko wskazówki potrzebne do zaliczenia późniejszych etapów, ale także poznać dotychczasowe losy pasażerów statku.
Jednym minusem tego rozwiązania jest to, że notatki dostępne są zbyt często. Gdyby znalezione zapiski były wartościowe z perspektywy gracza, nie byłoby problemu. A tak, pozostaje nam czytać o miłosnych uniesieniach pracowników korporacji Cayne, czy o tym, jakie ostatnio zrobili sobie "psikusy".
Powrót do klasyki
Losy Marachecka zostały przedstawione w rzucie izometrycznym, bez możliwości korygowania ustawień kamery. Takie rozwiązanie nie do końca pasuje do horrorów. Z racji tego, że nie sterujemy bezpośrednio bohaterem, nie jesteśmy w stanie odczuwać strachu i zagrożenia czającego się dookoła niego. Mimo to, The Brotherhood Games bardzo dobrze poradziło sobie z odtworzeniem klaustrofobicznych pomieszczeń niszczejącego statku.
W Stasis przemierzamy pomieszczenia w poszukiwaniu nowych przedmiotów oraz rozwiązujemy niezbyt skomplikowane łamigłówki. Niczym w klasycznych przygodówkach point 'n click, musimy łączyć ze sobą znalezione rzeczy, w celu odblokowania dalszej drogi, lub uniknięciu zagrożenia. Co ciekawe, istnieje mnóstwo sposobów, aby pozbawić Johna życia. Przed przystąpieniem do działania, należy dokładnie przemyśleć każdy ruch. W przeciwnym razie, konieczne będzie wczytanie zapisanego stanu gry.
Na szczęście, tytuł nie każe użytkowników za złe decyzje. Za sprawą częstych punktów kontrolnych, nie jesteśmy zmuszeni do ponownego przechodzenia długich etapów.
Obraz mam, tylko fonia jakby zaginęła
Na pochwałę zasługuje oprawa wizualna. Wszystkie miejsca zwiedzane podczas szukania rodziny Marachecka zauroczyły mnie wykonaniem i pieczołowitością. Twórcy zadbali o wypełnienie miejscówek jak największą ilością detali. Choć fabuła rozgrywa się wyłącznie na pokładzie Groomlake'a, nie uświadczymy wrażenia powtarzalności. Każda z odkrytych lokacji wygląda kompletnie inaczej, w zależności od części statku, w której akurat się znajdujemy. Zarówno pomieszczenia medyczne, odpływy kanalizacyjne, czy bloki mieszkalne, mają swój unikatowy charakter.
Warstwa dźwiękowa byłaby atutem produkcji, gdyby bardziej ją wyeksponowano. Utwory wykorzystane w Stasis przygotowano z pełnym profesjonalizmem, ale muzyka zdecydowanie zbyt rzadko daje o sobie znać. Zamiast tego, jesteśmy zmuszeni do słuchania drętwych dialogów pomiędzy Johnem, a kontaktującą się z nim ocalałą dziewczyną.
Aktorzy przez cały czas rozmawiają tym samym tonem (z drobnymi wyjątkami), bez względu na wydarzenia, które normalnego człowieka doprowadziłyby do obłędu. Oprócz tego, co chwilę z głośników wypływają jęki umierających ludzi, śmiech dzieci i inne tradycyjne dla gier grozy odgłosy.
Opuszczony statek zaprasza turystów
Stasis jest bardzo nierówną produkcją. The Brotherhood Games nie potrafiło odpowiednio zbalansować rozgrywki. Dużą część czasu tracimy wykonując nudne, nie mające wpływu na fabułę, czynności. Nie jest to horror, przy którym ktokolwiek byłby w stanie się bać.
Sytuację ratują interesująco zrealizowane zadania logiczne, świetny design pomieszczeń i przyjazna dla oka oprawa graficzna. Nawet jeśli historia Marachecka zbudowana została w oparciu o mało oryginalne motywy, warto dać jej szansę.
Autor: Łukasz Morawski