Data modyfikacji:

Lovecraft po polsku: recenzja Inner Voices

Bierzemy na tapetę najnowszy rodzimy horror.

Inner Voices to polska gra przygodowa w klimacie horroru, inspirowana twórczością H.P. Lovecrafta, E.A. Poe i S. Kinga. Możecie kojarzyć tytuł, ponieważ kilka dni temu na łamach Eksperta Ceneohttps://ekspert.ceneo.pl/inner-voices-wywiad-z-markiem-jaroszewskim">opowiadał nam o nim Marek Jaroszewski z warszawskiego studia Sigma Games. Nazwiska mistrzów horroru, którymi reklamowane jest Inner Voices, przyprawiają o szybsze bicie serca, ale czy sama gra również?

TRUDNE POCZĄTKI

Pierwsze chwile z Inner Voices nie należały do najłatwiejszych. We znaki dawały mi się przede wszystkim słabe sterowanie oraz przeciętna i niezbyt czytelna grafika rodem z gier sprzed co najmniej kilku lat, przez którą dostrzeżenie kluczowych przedmiotów było często nie lada wyzwaniem. Efekt był taki, że przez długie godziny krążyłem po proceduralnie generowanym labiryncie bez celu i większego planu z nadzieją, że w końcu mi się poszczęści. Ma to też tę wadę, że wyraźnie wpływa na tempo opowiadanej historii. Wydobyłem z siebie głęboko ukryte pokłady cierpliwości i grałem dalej.

NIE MA TEGO ZŁEGO...

Na szczęście, Inner Voices posiada więcej atutów niż wad. Chociaż wizualnie gra nie zachęca, to przykuwa wzrok projektami lokacji. Z każdą kolejną chwilą coraz bardziej interesowała mnie też warstwa fabularna. Bohaterem Inner Voices jest John Blake, który w niewiadomy sposób został pozbawiony wspomnień i uwięziony w mrocznym wymiarze. Zadaniem gracza, jak nietrudno zgadnąć, jest wydostanie się z labiryntu. Nie będzie to łatwe, ponieważ jest on wypełniony po brzegi zagadkami i trudnymi wyborami, które doprowadzą naszego protagonistę do jednego z pięciu możliwych zakończeń.

Zagadki nie należą do najtrudniejszych i zwykle ograniczają się do znalezienia odpowiedniego przedmiotu. Znacznie większą przeszkodą, jak już wspomniałem wyżej, jest nieczytelna grafika, która to utrudnia. Znacznie lepiej wypadają trudne wybory, ponieważ zachęcają do ponownego przejścia gry i przekonania się na własnej skórze o ich konsekwencjach. Ścieżka dźwiękowa jest klimatyczna i podkreśla atmosferę grozy, ale ogólne wrażenie psują trochę aktorzy, którzy podkładają głosy pod postaci. Jeżeli chodzi o inspiracje mistrzami horroru, to są one widoczne, ale nie spodziewajcie się fajerwerków.

Słowa uznania należą się twórcom za labirynt, wokół którego zbudowana została gra. Na pierwszy rzut oka wygląda to trochę jak Layers of Fear, z tą jednak różnicą, że pomieszczenia, które ukazują się oczom gracza po otwarciu drzwi nie są oskryptowane, ale generowane proceduralnie. Kilkakrotnie zdarzyło mi się wpaść w irytującą pętlę, ale ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Być może wynika to z faktu, że zapętlające się lokacje pogłębiają uczucie szaleństwa i podkreślają atmosferę horroru.

NIE JEST ŹLE

Gdyby nie uciążliwe sterowanie i zwyczajnie brzydka grafika, ocena Inner Voices byłaby pewnie o oczko wyższa. Jak na swoją pierwszą grę, warszawskie studio poradziło sobie jednak całkiem nieźle. Atutami gry są proceduralnie generowany labirynt wypełniony po brzegi klimatycznymi lokacjami oraz obecność trudnych wyborów, które kształtują finał i zachęcają do powrotów. Na pewno warto dać Inner Voices szansę, chociażby ze względu na to, że tytuł dostępny jest w naprawdę atrakcyjnej cenie.

Grę do testów dostarczyła firma Fat Dog Games, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Dawid Sych