Data modyfikacji:

Get Even: pierwsze wrażenia

Co jest prawdą, a co tylko marą?

Po zeszłorocznej wizycie w gliwickim Farm51 i rozmowie z Wojciechem Pazdurem nabrałem ogromnego apetytu na Get Even. Dlatego też z niekłamaną radością i entuzjazmem przyjąłem zaproszenie na pokaz przedpremierowy gry, który zorganizowany został dzisiaj w siedzibie studia. Spędziłem z tytułem kilka godzin i muszę przyznać, że to, co zobaczyłem wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie - tak dobre, że z trudem oderwałem się od monitora. Jeżeli chcecie wiedzieć dlaczego, czytajcie dalej.

TRZĘSIENIE ZIEMI

Get Even, jak filmy Hitchcocka, zaczyna się od trzęsienia ziemi. Black, w którego się wcielamy, wysłany zostaje z misją odbicia z rąk porywaczy młodej dziewczyny. Kiedy udaje mu się ją znaleźć, odkrywa, że oprawcy przyczepili do niej uzbrojoną bombę... która po chwili wybucha. Bohater budzi się w czymś, co na pierwszy rzut oka przypomina szpital psychiatryczny rodem z horrorów: odrapane i sypiące się ściany, zniszczone sprzęty oraz pozamykani w celach szaleni pensjonariusze. Z kolei z głośnika odzywa się głos kogoś, kto prawdopodobnie sprawuje pieczę nad przybytkiem. Nie chcę zdradzać za wiele, ale Get Even to psychologiczny thriller w najczystszej postaci, w którym napięcie wzmaga się z każdą kolejną chwilą. Nie dajcie zmylić się karabinowi, który widać na niektórych zrzutach ekranu - strzelania wcale nie jest tak wiele, a największy nacisk został położony na fabułę i eksplorację, a nie na wartką akcję.

Zgodnie z panującymi w branży gier trendami, nasze decyzje mają wpływ na rozgrywkę i to jak bohater jest postrzegany. Podczas pokazu przedpremierowego natrafiłem na kilka takich sytuacji, ale najlepiej zapamiętałem jedną z pierwszych, w której pacjent poprosił mnie o wypuszczenie go z zamkniętego pomieszczenia. Bez chwili namysłu pomogłem współwięźniowi, ale wkrótce pożałowałem swojej decyzji, nie zdradzę Wam jednak dlaczego, żeby nie psuć zabawy. Sytuacje takie, jak już wspomniałem, nie są niczym wyjątkowym, pytanie jak duży wpływ będą miały na rozwój fabuły i finał gry.

MÓJ PRZYJACIEL SMARTFON

Kluczową rolę w Get Even odgrywa... smartfon. Urządzenie zostało wyposażone m.in. w specjalny skaner, lampę UV i kamerę termiczną. Pierwszy pozwala na odkrywanie i badanie istotnych dla fabuły poszlak, z kolei dwa pozostałe przydatne są do rozwiązywania prostych zagadek, które twórcy porozrzucali tu i ówdzie. Smartfon jest przydatny także podczas potyczek, ponieważ da się go podczepić pod tzw. Corner Gun. Dzięki łamanej konstrukcji, można nim razić wrogów zza zasłony. W trakcie wymiany ognia do dyspozycji gracza jest też wspominana wyżej kamera termiczna i zoom. Nie jest to może gadżet na miarę Gravity Guna z Half-Life'a czy Dubstep Guna z Saint's Row 4, ale i tak daje sporo frajdy.

W związku z faktem, że tematem przewodnim Get Even jest buszowanie we wspomnieniach, smartfon umożliwia również "przypominanie" sobie elementów otoczenia. W praktyce polega to na tym, że gracz może zmaterializować przed sobą osłonę, która przyda się podczas strzelaniny, lub zlikwidować przeszkodę i odsłonić sobie w ten sposób drogę za plecami przeciwników. Druga z wymienionych opcji jest zresztą sugerowana fabularnie. Podczas pokazu nie szczędziłem przeciwnikom ołowiu, ale nie było mi niestety dane przekonać się na własnej skórze o wpływie agresywnego zachowania na rozwój fabuły.

BOGACTWO DETALI

Get Even jest bodajże pierwszą na świecie grą, która na tak wielką skalę wykorzystuje technologię skanowania 3D rzeczywistych lokacji i postaci, rozwijaną w siedzibie gliwickiego studia w ramach projektu Reality 51. Najlepiej widać to na przykładzie wnętrz budynków: popękane tynki, odrapane drzwi, wszechobecne graffiti - liczba detali jest wręcz porażająca. Trochę gorzej wypadają otwarte przestrzenie, modele postaci i roślinność. Nie zmienia to jednak faktu, że Get Even przekonało mnie do technologii skanowania 3D w grach - mam nadzieję, że w przyszłości podobnych projektów będzie znacznie więcej.

Słowa pochwały należą się Farmie nie tylko za stronę wizualną, ale i za warstwę audio. Muzykę do Get Even skomponował Olivier Deriviere, który melomanom znany jest m.in. z Assassin's Creed IV: Freedom Cry czy Remember Me. Niepowtarzalne brzmienie ścieżka dźwiękowa zawdzięcza mieszance elektronicznej orkiestry z muzyką brukselskiej filharmonii. Kto słyszał przewodni motyw muzyczny z Get Even, wie o czym mówię. Kawał dobrej roboty odwalili też dźwiękowcy - odgłosy otoczenia budują napiętą i pełną niepewności atmosferę, którą najlepiej odczuwa się we wspomnianym szpitalu psychiatrycznym. Nie wyobrażam sobie teraz grania w Get Even inaczej niż ze słuchawkami na uszach.

JESZCZE MIESIĄC

Spędziłem z Get Even z górą trzy godziny i muszę przyznać, że opuszczałem stanowisko z niekłamanym żalem. Tytuł kupił mnie doskonałym klimatem, oryginalną fabułą i efektami wykorzystania technologii skanowania 3D rzeczywistych lokacji. Z niecierpliwością czekam na finalną wersję, aby móc przekonać się na własnej skórze czy reszta gry jest tak dobra, jak to, co zostało mi zaprezentowane podczas pokazu. Warto wspomnieć, że w trakcie zabawy nie doświadczyłem większych problemów, a wersja, w którą grałem bliska była finalnej, dlatego ze spokojem i niecierpliwością czekam na majową premierę.

Autor: Dawid Sych