Data modyfikacji:

Rocket League - recenzja

Nie jestem fanem motoryzacji, a w piłkę nożną pograć mogę, ale oglądanie meczy czy śledzenie lig mnie nie rusza. Jakim zatem cudem potrafiłem tak wkręcić się w Rocket League?!

Gra ta jest połączeniem tego co najlepsze w samochodach: szybkości i dynamiki, która pompuje adrenalinę do mózgu jak paliwo rakietowe jest pompowane do silników i tego co najlepsze w piłce nożnej – ducha rywalizacji i ducha współpracy, które skupiają myśli gracza tylko o jednym, by wybić tę piłkę z własnej bramki, choćby w ostatnim momencie i wcisnąć ją w bramkę przeciwników. Twórcy, studio Psyonix, przygotowali ten koktail tak umiejętnie, że nawet ktoś taki jak ja potrafi przez kilka godzin powtarzać sobie „jeszcze tylko jeden mecz, przecież to tylko 5 minut!”.

Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o grze Rocket League, nie zwaliła mnie ona z nóg. Ot, jeździsz resorkiem po boisku i starasz się wbić o wiele większą od siebie piłkę do bramki przeciwnika. Fakt, możliwość wyskakiwania i używania Boost’a do wykonywania spektakularnych akrobacji powietrznych wyglądała imponująco, jednak nie na tyle, bym zdecydował się zapłacić kwotę (na tamten okres) około 20€. Dla pewności obejrzałem jeszcze filmik albo dwa z rozgrywki i na tym pewnie zakończyłaby się moja znajomość z Rocket League, gdyby nie pewien pamiętny weekend.

Pamiętam to jak dziś. Przyszła do mnie bez zapowiedzi. Bez słowa wyjaśnienia udostępniła mi się cała, bez żadnych ograniczeń. Spojrzałem zaciekawiony. „Pamiętam cię”, pomyślałem „obserwowałem cię przecież parę miesięcy temu”. Zaprosiłem ją do siebie i bez zbędnego wprowadzenia ruszyłem z nią w szalony wir zabawy. Już po pierwszym razie wiedziałem, że jest tą wymarzoną. Innymi słowy, Steam, jedna z największych platrofm dla graczy, udostępnił grę Rocket League za darmo na okres jednego weekendu i już po pierwszej grze (którą nawiasem mówiąc przegrałem z kretesem) wiedziałem, że czeka mnie masa ekscytującej zabawy.

Trudno na słowa przelać dokładnie doświadczenia związane z rozgrywaniem meczy w Rocket League, w końcu nawet mnie żadne słowa, ani nawet filmiki, nie przekonały do niej na początku. Jeśli jednak pamiętasz granie w piłkę nożną po szkole, na osiedlowym boisku, albo nawet na trawniku w parku, jeśli pamiętasz falę złości, jaka przez ciebie przechodziła gdy kolega z drużyny „puścił szmatę”, jeśli pamiętasz wybuch radości związany z wbiciem „banią” „gały” w bramkę przeciwnej drużyny, to przygotuj się na powtórkę z rozrywki, jeśli oczywiście zdecydujesz się zagrać w Rocket League.

Do wyboru mamy mnóstwo trybów rozrywki. Klasyczna „piłka nożna” może być rozgrywana w drużynach po cztery, trzy, dwie osoby albo w pojedynku sam na sam. Dodatkowo istnieje także wersja bazująca na hokeju, gdzie piłka zastąpiona jest olbrzymim krążkiem, gra o nazwie „Hoops” nawiązująca do koszykówki, a także opcja „Rocket Labs”, w której przyjdzie nam grać na jednym z kilku bardziej lub mniej nietypowych boisk, np. w kształcie pierścienia. Każdy z trybów rozrywki dostarcza odmiennych wrażeń. W pojedynku sam na sam każdy Twój błąd może być (i najczęściej jest) bezlitośnie wykorzystywany przez przeciwnika.

W grze na cztery osoby w drużynie nie ma końca wzajemnemu wpadaniu na siebie i „kopaninie” rodem z meczy w pierwszych klasach podstawówki. Ja osobiście najbardziej lubię grę parami, ponieważ, jeśli trafi mi się komunikatywny partner, razem możemy stworzyć naprawdę przepiękne sytuacje i zdobywać spektakularne gole przy jednoczesnej całkowitej blokadzie naszej bramki przed ostrzałem przeciwników. Jeśli jednak granie z ludźmi to nie twoja bajka, możesz wybrać też tryb Season, w którym rozegrywa się mecze całej ligi w trybie Single Player.

Do komunikowania się w grze można używać czatu głosowego lub tekstowego, przy czym ten drugi ma wbudowane skróty uruchamiane klawiszami 1-4. Dzięki nim możemy zakomunikować przejście do obrony, zamiar dośrodkowania bądź wyrazić to uczucie doświadczane, gdy heroicznie rzuciliśmy się do obrony tylko po to, by z impetem wbić samobója - „Whoops!”. Polecam nauczyć się korzystania z tych skrótów, ponieważ bardzo poprawiają one jakość rozrywki.

Bez względu na to czy jesteś hardkorowym graczem, który, niczym zakonnik, poświęcił życie doczesne, by skupić się całkowicie na „tamtym świecie”, czy też jesteś graczem okazjonalnym, Rocket League powinno przypaść ci do gustu. Jest to jedna z tych gier, które idealnie wpisują się w Prawo Bushnella „easy to learn and difficult to master”, łatwo nauczyć się w nią grać ale ciężko osiągnąć mistrzostwo.

Już po paru meczach zaczniesz stwarzać dobre sytuacje podbramkowe, a nawet samemu zdobywać punkty, jednak jeśli rzeczywiście chcesz dodać swojej grze finezji, wymagać to będzie od Ciebie wielu tygodni intensywnej pracy (ale i świetnej rozrywki!). Gra dostępna jest zarówno na PC jak i PS4 oraz XBOX One i, poza oczywistym trybem on-line, pozwala także grać lokalnie. W obu przypadkach dostępna jest gra metodą „Split Screen”, by na jednym komputerze grało nawet do 4 osób!

Autor: Jasiek Łuszczki