Data modyfikacji:

XCOM 2 - recenzja

Pora wracać skąd przybyliście, drodzy kosmici.

Marka XCOM zapoczątkowana w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku cały czas ma się dobrze. Duża w tym zasługa 2K Games oraz studia Firaxis Games, które postanowiło odświeżyć dawny hit. Enemy Unknown oferowało świetną rozgrywkę, nastawioną na taktyczne podejście i skrupulatne obmyślanie każdego ataku. Druga odsłona kontynuuje założenia pierwowzoru, tyle, że w znacznie bardziej rozbudowany i wybuchowy sposób.

Światowe getto

W "jedynce" Ziemia musiała radzić sobie z ciągłymi atakami agresywnych przybyszów z innej planety. Fabuła sequela startuje dwadzieścia lat po wydarzeniach z Enemy Unknown i niestety trzeba z żalem przyznać, że nie był to najlepszy okres dla ludzkości. Kosmici rozpanoszyli się po całym globie, podporządkowując życie na planecie do własnych potrzeb. Mieszkańcy miast, które przetrwały morderczą wojnę, ulegają propagandzie szerzonej przez "obcych", szkalujących nieustannie ruch oporu. Organizacja XCOM nie złożyła jednak broni i cały czas walczy o wolność oraz próbuję przepędzić nieproszonego gościa.

Sytuacja polityczna gry ma również wpływ na samą rozgrywkę. Od teraz musimy wysyłać sztab w dalekie podróże, w celu atakowania wrogich jednostek, przechwytywania cennych towarów lub wspierania lokalnej ludności. Tym razem nie czekamy, aż wróg uderzy, tylko sami jako pierwsi pociągamy za spust. Rozgrywka jest dzięki temu odrobinę dynamiczniejsza, a w fazie planowania mamy więcej ciekawych rzeczy do robienia.

W pułapce czasu

Prowadzenie oddziału komandosów (od czterech do sześciu osób) nie różni się praktycznie niczym, w stosunku do pierwszej części. Ponownie możemy wykonać po dwie akcje na jedną postać, czyli rozkazać oddać strzał, pozostać w stanie warty, czy przycupnąć za najbliższą osłoną. Twórcy gry usprawnili odrobinę niektóre elementy rozgrywki. W "dwójce" jeszcze większe znaczenie ma ukształtowanie terenu. Wojownicy osadzeni na dachach lub górach mają większe szanse na oddanie krytycznego trafienia. Stercząc na dole i celując do przeciwników znajdujących się na wyższych poziomach, trafimy prawdopodobnie w jakiś gzyms lub procent celności będzie bardzo mały. Ważne jest także flankowanie wrogich jednostek. Zachodzenie od tyłu bywa wielce przydatne, gdy toczymy walkę z dużo silniejszymi oponentami.

W Enemy Unknown natrafialiśmy sporadycznie na misje, w których byliśmy ograniczeni czasowo. Fireaxis tym razem zrobiłem z tego główny trzon potyczek. Większość głównych misji posiada limit tur, ograniczających nasze działania. Co gorsze, gdy w wyznaczonym czasie nie ewakuujemy naszych bohaterów, stracimy ich bezpowrotnie. Nastawienie na misje czasowe przyspieszyło dosyć mocno starcia, przez co nie możemy mozolnie planować kolejnych kroków i sukcesywnie eliminować oponentów. Zamiast tego, ciągle gnamy do przodu, ryzykując licznymi obrażeniami, a nawet zgonami. "Czasówki" w połączeniu z nowymi, bardzo groźnymi kosmitami skutecznie zwiększają poziom trudności.

Warsztat pierwsza klasa

Przed przystąpieniem do misji możemy spędzić trochę czasu w zbrojowni. Firaxis oddało w ręce graczy znacznie bardziej rozbudowany system rozwoju bohaterów oraz ich ekwipunku. Wszystkie bronie możemy ulepszać dodatkowymi gadżetami, takimi jak luneta, kolba, itp. Każdy z elementów wpływa na statystyki bohatera, np. ułatwiając mu celniejsze trafienia lub zwiększając liczbę nabojów w magazynku. Warto więc zbierać, bądź kupować nowe przedmioty, ponieważ niejednokrotnie mogą uratować nam życie podczas wymagających pojedynków.

Na podstawie technologii kosmitów, opracowujemy projekty nowych rodzajów broni. Gdy wykonamy odpowiednie badania i wydamy trochę pieniędzy, każdy żołnierz przystępując do misji, automatycznie dobierze najlepsze dla niego wyposażenie. Dzięki temu nie musimy martwić się, że wyruszymy w bój z przestarzałym arsenałem.

Z chrupnięciami

Oprawa graficzna nie odbiega mocno od tego, co mogliśmy zobaczyć w Enemy Unknown. Producent zadbał natomiast, żeby lokacje oferowały więcej szczegółów oraz masę najróżniejszych elementów. Co ciekawe, praktycznie wszystkie ściany, skrzynki, itp., są w pełni podatne na destrukcję. XCOM 2 wygląda ładnie, ale nic poza tym. Niestety producent nie zadbał o odpowiednią optymalizację i  nawet na mocnych maszynach, gra potrafi się przycinać.

Dzieło Firaxis to solidnie zrealizowany tytuł, który przyciąga do ekranu na wiele godzin. Syndrom jeszcze jednej misji jest w tej produkcji wielce wyczuwalny, a możliwość prowadzenia fabuły na różne sposoby, dodatkowo wydłuża czas gry. Producent oddał w ręce graczy bardzo dobrze zrealizowaną kontynuację, wprowadzając trochę nowości i lekko modyfikując dotychczasowe rozwiązania. Wysokobudżetowych turówek obecnie powstaje jak na lekarstwo, dlatego dobrze, że stworzono tak dopracowaną produkcję jak XCOM 2. Wielbiciele gatunku powinni być uradowani.

Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski