Data modyfikacji:

Wrażenia z zamkniętego pokazu Detroit: Become Human

Szykuje się kolejny świetny exclusive w bibliotece Sony?

Jakiś czas temu polski oddział PlayStation zorganizował zamknięty pokaz dla mediów, podczas którego mogłem bliżej przyjrzeć się najnowszej produkcji Davida Cage, twórcy takich dzieł jak Fahrenheit lub Heavy Rain. Zanim wspólnie z innymi dziennikarzami i jutuberami przystąpiłem do stanowiska z grą, czekała na nas prezentacja prowadzona przez przedstawiciela firmy Quantic Dream. Jako, że nie jestem zwolennikiem czyjegoś samogwałtu, odpuszczę wam pijarową paplaninę (z całym szacunkiem dla tego pana, po prostu liczą się czyny, nie słowa) i przejdę od razu do konkretów. A te poznałem dopiero, gdy odpaliłem gameplay i przejąłem kontrolę nad trójką androidów. Nie obawiajcie się, nie zdradzę wam żadnych spoilerów, a jedynie podzielę się wrażeniami z tego, co było mi dane zobaczyć.

Jeśli kiedykolwiek mieliście do czynienia z innymi grami tego producenta, to w dużej mierze wiecie czego możecie się spodziewać - francuzi po raz kolejny zaoferują nam rozbudowany interaktywny film. Ten jednak pod względem rozgrywki stoi o kilkadziesiąt poziomów wyżej niż dzieła Telltale Games, które najzwyczajniej w świecie odpychają mnie swoją topornością i brzydotą. O dziwno jednak, w zaprezentowanych fragmentach Detroit: Become Human było wyjątkowo dużo gameplayu, a nie tylko wyreżyserowanych przerywników filmowych. Nie wiem jak to będzie funkcjonowało dalej, ale jeśli cały tytuł wygląda w ten sposób, to gra powinna przypaść do gustu osobom na co dzień krytykującym produkcje pokroju Batman: The Enemy Within czy Tales from Borderlands. Zaczyna się dobrze.

Kolejnym ważnym elementem gry będzie mnogość dokonywanych decyzji, które mają mieć faktyczny wpływ na przebieg fabuły. W tym momencie ciężko mi tak naprawdę stwierdzić, jak dalekosiężne są nasze wybory, ale już teraz mogę zapewnić, że znacząco wpływają na przebieg rozdziałów, w których są dokonywane. Podczas pokazu wcieliłem się w śledczego do zadań specjalnych Connora, źle traktowaną przez swojego właściciela androidkę Karę oraz Markusa opiekującego się starszym, schorowanym mężczyzną. Podczas kierowania każdą z tych postaci, miałem okazję kilkukrotnie decydować o ich losie, co diametralnie mogło odmienić finałowe sekwencje poszczególnych rozdziałów. Na tym zakończę, ponieważ musiałbym przejść do zdradzania wątków fabularnych. Fun fact, w rolę dziadka z sekwencji Markusa wcielił się popularny aktor Lance Henriksen, który swego czasu zasłynął z roli androida w filmie "Obcy - decydujace starcie". Sprytnie...

Spodobało mi się również to, że na koniec każdego z etapów otrzymujemy dokładnie podsumowanie naszych poczynań, z dokładną rozpiską, jaką alternatywną ścieżką mogliśmy podążyć oraz jakie ciekawe sytuacje przeszły nam obok nosa. Przedstawiciel Quantic Dreams zapewniał, że w każdym momencie możemy powrócić do dowolnego segmentu, żeby zmienić co nieco, ale wyraźnie zaznaczył, że nie jest to domyślny sposób zaliczenia gry. Zdecydowanie lepiej jest lecieć ciągiem i żyć z konsekwencjami swoich działań, nawet jeśli nie sprostują one naszym oczekiwaniom. W pełni się z tym zgadzam, ponieważ tylko w takim sposób będziemy w stanie wczuć się w opowiadaną historię. Możliwość powrotu do wcześniejszych scen jest natomiast miłym ułatwieniem dla osób polujących na platynę.

Kolejnym ogromnym atutem gry jest oprawa wizualna oraz udźwiękowienie. Twórcy zadbali nawet o to, żeby praca gałek ocznych u ludzi i androidów wyglądała identycznie jak w prawdziwym świecie. Podczas prezentacji odpalono także materiały zakulisowe, w których przedstawiono nagrania z sesji motion capture. Już po samym planie filmowym (dokładnie, patrząc na rozmach scenografii inaczej nie da się tego nazwać) widać, że w produkcję włożono masę serca i, że próbowano dopieścić każdy detal do perfekcyjności. Dlatego o warstwę techniczną jestem spokojny, w tym przypadku raczej nie da się już nic zepsuć. Modele postaci oraz wygląd otoczenia stoją na bardzo wysokim poziomie.

Największe obawy wzbudza więc fabuła, którą bardzo łatwo jest zepsuć, co zresztą Quantic Dream zdążyło już wcześniej udowodnić. Mimo to, nie ma co wyrokować, a nad jakością historii będę zastanawiał się dopiero po zaliczeniu całej fabuły. Tymczasem, bardzo pozytywnie nakręciłem się na Detroit: Become Human, które do tej pory kompletnie mnie nie kręciło (delikatnie mówiąc). Mam nadzieję, że Davidowi Cage'owi tym razem uda się stworzyć prawdziwy hit, a nie średnio strawne dziwactwo jakim było Beyond: Two Souls. Czy będziemy w stanie traktować androidów jak równych sobie? O tym przekonamy się 25 maja bieżącego roku, kiedy gra trafi do sprzedaży.

Za możliwość przedpremierowego przetestowania gry dziękujemy firmie PlayStation Polska!

Autor: Łukasz Morawski