Data modyfikacji:

Trackmania Turbo - recenzja

Lepiej zapnijcie pasy - nadszedł czas na wygibasy!

Seria stworzona przez studio Nadeo funkcjonuje w branży gier wideo już od dobrych kilkunastu lat. Choć każda z odsłon do dzisiaj posiada rzesze aktywnych użytkowników, to jednak o Trackmanii za dużo się nie mówi. Marka ustępuje popularności innym produkcjom skupionym na wyścigach, ale nie oznacza to, że jest od nich gorsza. Wręcz przeciwnie, seria ma wiele do zaoferowania, a najnowsza część idealnie to pokazuje.

Jak w skrócie można scharakteryzować Trakcmanię? Szalone tempo, niesamowicie pokręcone trasy, mnóstwo rekordów do pobicia i ciągła rywalizacja. Trakcmania Turbo w żaden sposób nie próbuje w tej kombinacji namieszać. Najnowsza produkcja Nadeo nie wprowadza do serii praktycznie żadnych nowości, co w tym przypadku wychodzi grze na plus. Po co zmieniać elementy, które tak świetnie ze sobą współgrają? Siłą najnowszej odsłony jest próba połączenia wszystkich dotychczasowych edycji, dzięki czemu nie możemy mówić o braku różnorodności.

Pomieszane z poplątanym

Standardowo, twórcy gry, przygotowali rozbudowaną kampanię, złożoną tym razem z aż dwustu map. Te podzielono na cztery rodzaje rozgrywki (po pięćdziesiąt map) oraz pięć poziomów trudności. Każdy z dostępnych trybów skupia się na kompletnie innym rodzaju gameplayu. Canyon Grand Drift duży nacisk kładzie na szerokie trasy i liczne zakręty, idealne do driftowania. W Down Dirty Valley przemierzamy błotnisto-trawiaste tereny, w których łatwo o wpadnięcie w poślizg. Rollercoaster Lagoon daje możliwość sterowania magnetycznym pojazdem potrafiącym jeździć dachem do dołu po szalonych torach stylizowanych na te znane z kolejek górskich. Ostatni rodzaj rozgrywki to klasyczny International Stadium, gdzie siadamy za sterami super szybkiej formuły oferującej dużą przyczepność i sterowność.

Różnorodność gameplayu nie daje chwili do wytchnienia. Co dziesięć poziomów musimy ponownie przestawiać się na inny rodzaj rozgrywki. Z jednej strony to dobre rozwiązanie, ponieważ gra nie jest dzięki temu monotonna, ale z drugiej, nieustanne przeskakiwanie pomiędzy trybami potrafi wybić z rytmu. Zwłaszcza, że w przypadku Down Dirty Valley i Rollercoaster Lagoon sterowanie pojazdami pozostawia wiele do życzenia, przez co wielokrotnie musimy powtarzać daną mapę, niekoniecznie z własnej winy.

Ramię w ramię

Trackmania Turbo posiada również zapomniany współcześnie tryb lokalnej kooperacji, którego próżno szukać w innych ścigałkach. Granie ze znajomymi (maksymalnie cztery osoby) na podzielonym ekranie sprawdza się rewelacyjnie, a przyjemność z osiągania coraz to lepszych wyników jest znacznie większa niż w przypadku samotnej kampanii.

Dodatkowo, producent udostępnił całkowicie nowy tryb gry, aczkolwiek jego zasady są trochę dziwaczne i tak naprawdę nie wiem czy znajdzie się wielu zainteresowanych tego typu rozgrywką. "Double Driver" został stworzony dla dwóch graczy, którzy przejmują kontrolę nad jedną maszyną. Następnie muszą współpracować w taki sposób, żeby jak najszybciej dojechać do mety. Niepotrzebny bajer, dający więcej powodów do frustracji niż frajdy.

Nie ważne jak bardzo chwaliłbym kampanię oraz tryb kooperacji, to i tak myśli większości graczy będą skierowane na rozgrywki wieloosobowa. To właśnie konkurowanie z innymi zapaleńcami z całego świata daje najwięcej frajdy, szczególnie, że podczas jednego meczu może wziąć udział ponad stu użytkowników. Pokonywanie kolejnych przeciwników jest niesamowicie satysfakcjonujące, a sympatyczne rozmowy na czacie dodają grze uroku (na razie nie natrafiłem na chamskie zachowania i wyzwiska). Nadeo zadbało także o jak najlepsze podsumowywanie osiągnięć graczy. Statystyki są na tyle dokładne, że możemy nawet sprawdzić, jakie miejsce zajmujemy w województwie, z którego pochodzimy.

Prawie jak bóg

Nie mogło również zabraknąć edytora tras Trackbuilder. Przed przystąpieniem do kreowania autorskiej mapy, musimy zdecydować o naszych zdolnościach budowniczego. W tym celu Nadeo przygotowało trzy tryby: dla początkujących, normalny oraz zaawansowany. W zależności od dokonanego wyboru, będziemy mieli możliwość tworzenia coraz to bardziej skomplikowanych lokacji. W przypadku pierwszego trybu możemy jedynie dobierać podstawowe elementy, natomiast w "zaawansowanym" poziom skomplikowania edytora znacznie wzrasta. Warto na początek skorzystać z łatwiejszych rozwiązań, żeby w pełni opanować Trackbuildera. Następnie można przystąpić do kreowania map, w które potem zagrają inni gracze.

W grze udostępniono niezbyt rozbudowany garaż. Jego jedynym zadaniem jest modyfikowanie wyglądu maszyn. Do dyspozycji mamy różne rodzaje lakierów, możliwość umieszczenia naklejek lub oznaczenia fury widocznym numerem. Nie możemy natomiast zmieniać nic w silnikach czy zawieszeniach samochodów. W serii Trakcmania od zawsze ważna była równość dla wszystkich graczy. Uzyskane wyniki mają zależeć od ich umiejętności, a nie skomplikowanego tuningowania pojazdów.

Dla każdego

Oprawa wizualna prezentuje się całkiem ładnie, jednakże daleko jej do konkurencyjnych gier wyścigowych. W tym przypadku można to usprawiedliwić, ponieważ każda dodatkowa klatka na sekundę jest na wagę złota. Dzięki mniej bogatej w szczegóły grafice, posiadacze słabszych komputerów osobistych, także będą mogli grać w więcej niż trzydziestu FPS-ach (aczkolwiek im więcej, tym lepiej).

Zawiodła mnie warstwa dźwiękowa. Nadeo umieściło w produkcji charakterystyczne dla serii utwory, jednakże w większości są małe ciekawe. Zazwyczaj bardziej denerwują, niż budują odpowiedni klimat. Szkoda, ponieważ w poprzednich odsłonach, producent pod tym względem prezentował znacznie wyższy poziom. Podoba mi się natomiast głos komentatora, krytykującego lub pochwalającego nasze poczynania. Bardzo miłe urozmaicenie, mające jakiś tam wpływ na rozgrywkę. Dzięki wypowiedziom z offu dowiadujemy się, gdzie popełniamy błąd, co może pomóc nam w ponownym przejeździe.

Złoty medal

Trackmania Turbo to tytuł, który można z powodzeniem polecić każdemu, kto ma dosyć realistycznych ścigałek, fotorealistycznych grafik, czy grzebania w bebechach samochodów. W produkcji Nadeo liczy się czysta i niczym nieskrępowana zabawa. Żeby osiągać lepsze wyniki trzeba posiadać nie lada umiejętności. Nie oznacza to jednak, że jest to gra przeznaczona wyłącznie hardcore'owcom. Laicy również znajdą tutaj coś dla siebie i nawet jeśli nie będą ciągle stali na podium, to i tak nie pożałują wydanych pieniędzy.

Grę do testów dostarczyła firma Ubisoft, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski