Data modyfikacji:

Stary diabeł na nowej platformie – recenzja Diablo 3 na Nintendo Switch

Sześć lat po oryginalnej premierze Diablo 3 znalazło nowy dom na konsoli Nintendo… i pasuje na nią zaskakująco dobrze.

Adaptacja Diablo 3 na konsole PlayStation i Xbox została okrzyknięta ostateczną i doskonałą przez wielu krytyków… jak więc nazwać wersję, która stała się jeszcze lepsza? Przenośność Switcha i masa różnorodnych, krótkich, ale satysfakcjonujących przygód w świecie Diablo 3 sprawiają, że przez ostatnie tygodnie trudno było mi znaleźć w świecie gier coś bardziej relaksującego.

Żeby nie popaść w kompletny zachwyt zacznijmy jednak od negatywów: switchowa wersja Diablo 3 nie łączy się z Battle.netem, nie podpina do naszego konta i nie przenosi nic z innych platform – zaczynamy tu od zera. Szczęśliwie, jeśli głupawą fabułę głównej kampanii (a historia przygotowana na potrzeby tej części jest potwornie wręcz słaba) macie już w małym palcu, możecie bez żadnego problemu przeskoczyć ją i wziąć się za wykonywanie przygód, albo po prostu przebiec się przez grę na poziomie trudności, który pozwoli awansować na tyle szybko, że do zawartości „końcowej” zasiądziecie w mgnieniu oka.

Możliwość ucieczki od nudnej fabuły powinna być zresztą gratką nie tylko dla weteranów, ale też nowych graczy – hack’n’slashowa natura Diablo 3 sprawia, że gra jest najlepsza, gdy zamiast myśleć o tym, kto jest czyją matką, żoną czy kochanką, skupiamy się na rzezaniu zastępów potworów. Jeśli chodzi o mordowanie hord wrogów w cieszącej oko oprawie, która jest jednocześnie widowiskowa i czytelna, naprawdę trudno znaleźć lepszą alternatywę.

Przyzwyczajenie się do sterowania na Switchu zajmuje chwilę – gałki do sterowania i turlania się, klawisze i spusty do używania mocy i menusy schowane pod plusem i minusem – wszystko to składa się tak, jakby grę projektowano z myślą o padzie. Choć jest z tym jeden problem (o czym dalej), kontrola postaci w grze jest przez większość czasu łatwa i wygodna.

NIECO INNY BATTLE.NET

Brak Battle.netu nie oznacza jednak braku funkcjonalności sieciowej – jak najbardziej możemy grać ze znajomymi i mamy dostęp do sezonów, czyli jednej z głównych rzeczy, które sprawiają, że po latach trzecie Diablo wciąż ma  coś do zaoferowania. Jednocześnie na potrzeby Switcha przygotowano możliwość gry lokalnej – jeśli skomunikujemy dwie konsole kładąc je koło siebie, możemy bawić się w trybie kooperacji lokalnie, bez dostępu do Internetu. W całą grę możemy zresztą grać nie mając do sieci – na Switchu (a wcześniej innych konsolach, ale zagrajcie na PS4 w środku lasu) dostaliśmy to, co wielu fanów chciało od PCtowej wersji sześć lat temu.

Drugim problemem, z jakim boryka się Switchowa wersja jest precyzja, a raczej jej brak, wynikający z faktu, że mysz, pod którą projektowano Diablo 3 zastąpiona została przez analogowe gałki. O ile przez większość czasu fakt, że wybieramy raczej kierunek niż punkt, w który celujemy nie przeszkadza za bardzo, są momenty, gdy ciężko wyczuć, czy trafimy coś tuż przy postaci, czy znaczny kawałek dalej. W takich momentach gra staje się frustrująca, rzadko jednak problemy te trwają więcej niż kilka sekund. Niemal dosłownie: mgnienie oka.

NAJBOGATSZA Z WERSJI

Niewątpliwym plusem switchowej wersji jest to, że Diablo 3 jest po prostu solidnym hack’n’slashem – duży wybór umiejętności, spora pula postaci (bo bez dodatkowych opłat dostajemy tu zarówno Krzyżowca jak i Nekromantę) i hałdy przedmiotów, na które możemy zapolować, robią wrażenie. Dzięki mieszaniu różnych scenerii i potworków w Szczelinach, przez wiele godzin dostajemy kombinacje, których jeszcze nie widzieliśmy, gra pozostaje bardzo długo świeża – pomijając pewne podobieństwa w grze Witch Doctorem i Nekromantą, większość postaci jest bardzo wyraźnie od siebie różna.

Sześć lat po premierze Diablo 3 wygląda na konsoli Nintendo tak świeżo, jak w 2012 wyglądała na PC. Działająca w rozdzielczości 720p gra jest zaskakująco wręcz czytelna na małym ekranie, a gdy gramy na telewizorze, trudno jest dostrzec, że to zaledwie 980p, a nie pełne 1080p.

Filozofia stojąca za portem Diablo 3 na Switcha to wyraźnie „nie wymyślajmy koła na nowo” -  Blizzard zebrał wszystkie działające rozwiązania z pozostałych konsol, dopieścił je trochę i wydał grę z wszystkimi możliwymi rozszerzeniami (i ramką na portret postaci z Zeldy)… i to działa. Diablo 3 na Switchu przeżywa drugą (kolejną?) młodość, sprawdzając się zarówno jako gra sieciowa, do zabawy ze znajomymi, jak i tytuł, w który możemy ciąć samotnie, w głębi lasu. I jeśli kogokolwiek dziwi, że Blizzard chce mieć komórkową wersję Diablo, Switch dość mocno pokazuje, że to dobry pomysł.

OCENA KOŃCOWA: 90/100

Grę do testów dostarczyła firma Blizzard Entertainment, za co serdecznie dziękuję!

Autor: Artur Cnotalski