Data modyfikacji:

Grand Theft Auto w wersji light. Recenzja LEGO City Undercover (Tajny Agent)

Zabawa w policjantów i złodziei.

Cykl gier z duńskimi klockami w roli głównej rozrósł się z kilku licencjonowanych produkcji do rozmiarów prawdziwego molocha. Studio Traveller's Tales od wielu lat bawi swoimi dziełami zarówno młodszych, jak i starszych graczy, wykorzystując prawa do wielu znanych marek, takich jak Władca Pierścieni czy Gwiezdne Wojny. Paradoksalnie, to właśnie tytuł niebazujący na żadnym popularnym uniwersum był zdecydowanie najlepszą grą tego producenta. W LEGO City Undercover (polski podtytuł brzmi Tajny Agent) mistrzowie klocków mieli ogromną swobodę twórczą, a ich jedyną barierą była wyobraźnia.

Wielu posiadaczy konsol obecnej generacji mogło nie słyszeć nigdy o tej produkcji, choć zadebiutowała ona aż cztery lata temu. Dostępna była jednak wyłącznie na platformie Nintendo Wii U, która zdecydowanie nie cieszyła się zbyt dużą popularnością w kraju nad Wisłą. Recenzowany przeze mnie produkt, to nic innego jak remaster, wprowadzający do gry niewiele nowości. Pod kilkoma względami jest to niezbyt udany port, przez co Undercover nie mogę wychwalać ponad niebiosa, choć bardzo bym tego chciał, gdyż gra pod względem fabuły i rozgrywki to prawdziwy majstersztyk.

"CRIME IS DISEASE. MEET THE CURE"

Głównym bohaterem gry został niejaki Chase McCain - gliniarz do zadań specjalnych, podejmujący się nawet najbardziej karkołomnych i nieprawdopodobnych zadań. Przed laty schwytał groźnego przestępcę Reksa Furego, który nie był stworzony do spędzenia reszty swoich dni za kratkami. Łotr ucieka, a odważny policjant wraca do rodzinnego miasta, żeby go odnaleźć. W tym celu podejmuje się różnych dziwnych zadań, balansujących na granicy prawa. Pod przykrywkami rozgryza lokalnych mafiozów, aż ostatecznie dociera do niebezpiecznego zbiega. Historia gry bywa przyjemna dla najmłodszych, ponieważ brakuje w niej dosadnej brutalności oraz mocniejszych scen. Mimo wszystko, to właśnie dorośli obcykani z popkulturą odnajdą w Undercover najwięcej dobroci. Producent co i rusz nawiązuje do filmów z lat 80-tych oraz 90-tych ubiegłego wieku, żonglując bezpośrednimi cytatami oraz motywami. Już na początku przygody natrafimy na Brudnego Harry'ego czy detektywa Colombo, a im dalej tym lepiej. Zdecydowanie moim faworytem jest misja w więzieniu, będąca jednym wielkim hołdem dla "Skazanych na Shawshank" Franka Darabonta.

Jeśli chodzi o sprawy techniczne, to w nowej wersji otrzymaliśmy wsparcie dla rozdzielczości Full HD (1080p), dzięki czemu obraz bywa wyraźniejszy i nie straszy raniącą oczy pikselozą. Ponadto, znacząco skrócono czas trwania ekranów ładowania, które w oryginale były największą zmorą. Te nadal momentami bywają zbyt długie (zwłaszcza animacja początkowa, przywodząca na myśl loadingi Grand Theft Auto), ale na szczęście nie zaburzają dynamiki rozgrywki. Ostatnią istotną nowością w Undercover było dołączenie trybu kooperacji, umożliwiającego zabawę dla dwóch graczy. Co prawda, nasz kompan funkcjonuje wyłącznie jako postać widmo (nie widnieje w przerywnikach filmowych, itp.) i jest klonem głównego bohatera, jednakże to i tak nie przeszkadzało mi w polowaniu na bandziorów razem z żoną.

"GET TO DA CHOPPA"

Mogłoby się wydawać, że skoro developer poprawił niektóre rzeczy i dodał nowe elementy, to wszystko poszło tak jak należy. Twórcy LEGO City zapomnieli jednak trochę bardziej dopracować oprawę wizualną, po której bardzo mocno widać, że ma już swoje lata. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to niezwykle słabej jakości cutscenki, pochodzące z wersji na konsolę Nintendo. Mapa w grze nie należy do szczególnie dużych, dlatego tym bardziej dziwił mnie fakt tak dużej niekonsekwencji przygotowania remastera. Niektóre elementy wyglądają bardzo dobrze, a z kolei inne są rozmazane i nieczytelne - mowa przede wszystkim o fragmentach otoczenia niezrobionych z klocków. Undercover nawet na PlayStation 4 Pro potrafi niekiedy stracić płynność wyświetlania obrazu, ale jest to dosyć rzadkie zjawisko. Podobno wersja pecetowa miewa znacznie więcej problemów, lecz nie mogę tego potwierdzić, gdyż testowałem wydanie na sprzęt Sony.

LEGO City Undercover to rewelacyjna produkcja, która doczekała się średniej jakości portu. Wpadki lub niedociągnięcia techniczne nie wpływają jednak znacząco na odbiór gry, ponieważ ta jest najlepszym tytułem jaki kiedykolwiek przygotowało studio Traveller's Tales. Świetnie rozpisana fabuła bazuje na różnorodnym gameplayu (parkourowe za przestępcami, zabawa w strażaka, prowadzenie pojazdów i cała masa innych atrakcji), wystarczającym na wiele dni świetnej zabawy. Główny wątek fabularny ukończymy w niecałe piętnaście godzin, ale jak to bywa w przypadku tego producenta, to dopiero początek zabawy. Dopiero wtedy, po odblokowaniu wszystkich umiejętności Chase'a, możemy zebrać wszystkie znajdźki, czy odblokować pojazdy lub dodatkowe skórki dla głównego bohatera. Jeśli kręcą Was gry z serii LEGO, to koniecznie musicie zagrać w Undercover.

Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski