Data modyfikacji:

Stara miłość nie rdzewieje. Recenzja StarCraft Remastered

Czyli słów kilka o nowych szatach króla.

StarCraft, jak już pisałem w artykule z cyklu RetrON, to tytuł bardzo bliski memu sercu, ponieważ to właśnie od niego tak na dobrą sprawę zaczęła się moja przygoda z grami wideo. Kiedy Blizzard zapowiedział odświeżoną wersję hitu z 1998 roku, nie wierzyłem własnym oczom. StarCraft Remastered to aktualizacja/nakładka do dostępnej za darmo Antologii StarCrafta, która nie tylko odświeża oprawę audiowizualną oryginału, ale także wzbogaca go o cały szereg nowych elementów. Ale po kolei.

Zacznę może od nowinek ogólnych. Grafika wyświetlana jest w wysokiej rozdzielczości (do 4K) w formacie 16:9, menu gry oraz modele budynków i jednostek odświeżono, a ich portrety stworzono od podstaw. Zmiany nie ominęły też narracji - dialogi nagrano od nowa, odświeżono przerywniki i dodano stylizowane odprawy dla każdej z ras. Wisienką na torcie jest odświeżona ścieżka dźwiękowa. Chociaż już na pierwszy rzut oka widać, że StarCraft to starsza gra, dzięki poprawionej warstwie wizualnej czułem się tak, jak prawie dwadzieścia lat temu, kiedy odpaliłem ją po raz pierwszy - wszystko wydaje się bardziej ostre i kolorowe. Miłym dodatkiem jest też funkcja oddalania i przybliżania widoku. W efekcie odświeżenia warstwy wizualnej, a zwłaszcza modeli i otoczenia, nie doświadcza się praktycznie utraty jakości.

Jeżeli chodzi o rozgrywkę wieloosobową, to poza wsparciem dla współczesnych systemów operacyjnych, warto wspomnieć również o nowym systemie wyszukiwania graczy i tablicach wyników oraz trybie obserwatora, który doskonale sprawdzi się podczas rozgrywek rankingowych. Twórcy dodali też możliwość zapisania stanu rozgrywki w chmurze oraz obsługę trzynastu języków. Cieszy nawet taka błahostka, jak wsparcie dla aplikacji Blizzard, z którą powiązane są pozostałe produkcje Zamieci. Z małych przyjemności warto jeszcze wspomnieć o możliwości odpalenia gry ze starą grafiką, czy przełączenia się do formatu 4:3 z odświeżoną oprawą. Nie lada gratka dla starych wyjadaczy, prawda?

No dobrze, Blizzard faktycznie dorzucił sporo do oryginalnego StarCrafta, ale czy po prawie dwudziestu latach powrót do sektora Koprulu ma jakikolwiek sens? W skali makro rozgrywka nie różni się specjalnie od tego, co oferuje StarCraft II. Archaiczność oryginału odczułem najbardziej w trakcie kampanii, ze względu na mało różnorodne w porównaniu z "dwójką" cele i przebieg misji. Na szczęście, przerywniki filmowe i odprawy nadal sprawiają, że chce się grać i poznawać kolejne rozdziały konfliktu Terran, Zergów i Protossów. Myślę, że młodsi gracze, którzy swoją przygodę ze StarCraftem zaczęli od "dwójki" mogę bez obaw sięgnąć po Remaster, zwłaszcza jeżeli zainteresowani są poznaniem historii. Ale bądźmy szczerzy, kogo obchodzi fabuła, kiedy w remaster można bez problemu zagrać z kolegami po LAN-ie!

Kiedy patrzę na odświeżoną wersję StarCrafta widzę swój wymarzony remaster. W przeciwieństwie do większości producentów, którzy raczą graczy produkowanymi na kolanie remasterami, Blizzard nie zabrał się za StarCrafta po łebkach, z nadzieją na szybką i łatwą kasę, ale włożył w odświeżoną wersję hitu sporo pracy, a przede wszystkim serca.  Zamiast wrzucić wszystko w wyższą rozdzielczość, dodali nowe modele i portrety postaci, odświeżyli przerywniki filmowe i narrację poprzez nagranie dialogów ponownie i dodanie stylizowanych odpraw. Zważywszy na fakt, że żyjemy w erze StarCrafta II, pozytywnie zaskoczyło mnie to to, że zmiany objęły też tryb wieloosobowy, do którego dodano kilka nowych funkcji.

Słowa pochwały należą się twórcom również za to, że wiele z nowych elementów dostępnych jest za darmo w ramach darmowej aktualizacji do Antologii StarCrafta. Są to m.in. tryb obserwatora czy wsparcie dla nowoczesnych systemów operacyjnych i aplikacji Blizzard. Mam jednak wrażenie, że ze względu na bardzo niską cenę remastera, sięgnie po niego nie tylko zagorzały fan, ale także paru amatorów.

Grę do testów dostarczyła firma Blizzard, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Dawid Sych