Data modyfikacji:

Recenzja gry Tropico 6. Budowanie bananowej republiki dawno nie było tak dobre

Seria Tropico trafiła w nowe ręce – pod kuratelę Limbic Entertainment – jednak patrząc na grę ciężko dopatrzeć się drastycznych zmian. Nie ma w tym nic złego, bo szósta odsłona symulatora budowania bananowej republiki daje dziesiątki godzin zabawy. Przeczytajcie naszą recenzję gry Tropico 6.

TROPICO 6 – NA CZYM POLEGA GRA?

Tropico 6 to gra o budowaniu państwa na tropikalnej wyspie lub wyspach. W zależności od wybranego scenariusza (lub ustawień w trybie piaskownicy), akcja toczyć się będzie w czasach kolonialnych, podczas wojen światowych, Zimnej Wojny albo współcześnie – w najbardziej rozbudowanym wariancie przejdziemy więc przez ponad sto lat rozwoju małego, karaibskiego państewka, mierząc się z rozmaitymi problemami, w krótszych przygodach natomiast będziemy dążyć do zrealizowania konkretnych celów w wyznaczonym czasie.

Gracz wciela się we władcę tytułowego państewka, a jego celem jest zbudowanie  pozycji Tropico na światowej scenie. Gracz negocjuje przy tym z potęgami kontrakty handlowe, zdobywa pomoc zagraniczną i unika najazdów ze strony innych państw. Choć dużo czasu spędzimy na załatwianiu kontraktów i szukaniu sposobów, by Tropico stało się handlową lub turystyczną potęgą, najważniejszym elementem wydawanej przez Kalypso produkcji pozostaje budowa sieci ulic, fabryk, plantacji i domów, w których możliwie szczęśliwie żyć będą nasi obywatele. Balansowanie między potrzebami kapitalistów, komunistów, przedstawicieli religii i wojska tak, by pozostać przy władzy jak najdłużej jest bowiem esencją dobrej dyktat… prezydentury.

TROPICO 6 - GRA NA POWAŻNY TEMAT W NIEPOWAŻNYM STYLU

Tropico 6 to kolorowa gra, której akcja toczy się w rytmie latynoskich kawałków, więc chociaż ekonomiczno-społeczna warstwa rozgrywki jest dość poważna, czuć tu też sporo luzu. Wszystkie portrety, jakie oglądamy w grze to wyraziste karykatury. Prezydenckie przemowy, które organizujemy przy okazji kolejnych wyborów brzmią jak satyra, a nasz awatar przemierzający w wolnych chwilach wyspę wzdłuż i wszerz może zamiast munduru i wojskowej czapki kojarzącej się z Fidelem Castro chodzić w kolorowych okularach i hawajskiej koszuli.

Wszystko to zostało ładnie pogodzone – gra nie sili się, by zapełnić każdą wolną minutę żartami, a jednocześnie dostarcza akurat tyle pogodnych komentarzy, by balansowanie gospodarką i szukanie rebeliantów nigdy nie było nudne. Jednym z zabawniejszych elementów całej rozgrywki jest nowa funkcja jaką są najazdy – możemy teraz zatrudniać piratów, komandosów, szpiegów lub hakerów, by wykonywali dla nas rozmaite zadania. Duża część z nich sprowadza się do kradzieży potrzebnych surowców albo „ratowania” zagubionych na morzu ludzi, by zostali obywatelami Tropico. Mamy też dostęp do bardziej absurdalnych misji, jak na przykład kradzież Stonehenge, Statuy Wolności albo… Białego Domu. Nic nie ubarwia tak tropikalnego raju, jak zawinięty spod nosów druidów kamienny krąg, albo rezydencja najpotężniejszego prezydenta świata.

CZY WARTO KUPIĆ TROPICO 6?

Szósta część serii Tropico czerpie z dorobku poprzedniczek – znajdziemy tu pomysły z wcześniejszych części i akurat tyle innowacyjności, by gapienie się na biegających po karaibskim raju robotników, rebeliantów i szpiegów potrafiło przykuć do ekranu. Entuzjazm twórców czuć tutaj na każdym kroku, a dobry voice acting sprawia, że zarówno wprowadzający nas w kolejne misje Penultimo, który przedstawia kolejne rozdziały fabuły w formie wspominek, jak i inne postaci cieszą ucho. Tropico 6 może nie być tytułem przełomowym, ale to bardzo solidny symulator budowy miast i kraju.

Grę do testów udostępniła firma Kalypso Media Group, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Artur Cnotalski