Data modyfikacji:

Recenzja Devil May Cry HD Collection. Diabeł płakał jak grał

Dante zasługuje na więcej.

Devil May Cry to popularna marka slasherów, której raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Gdybyście jednak jakimś cudem nigdy nie mieli styczności z tą serią, to w skrócie mogę zaznaczyć, że chodzi o staroszkolną siekankę, w której główny bohater z pomocą swojego wiernego miecza i dwóch pistoletów poluje na demony. Pierwsza odsłona cyklu zadebiutowała lata temu na PlayStation 2 - od tamtej pory do sprzedaży trafiło kilka kolejnych części, łącznie z remakem przygotowanym przez amerykańskie studio Ninja Theory. Wszystkie trzy pozycje dostępne w HD Collection pochodzą z czasów szóstej generacji konsol, dlatego czeka nas niezły powrót do przeszłości. A z tymi, jak wiadomo, bywa różnie. Prawda, Marty?

MOC STAROCI

Zanim przejdę do omówienia spraw technicznych, chciałbym podzielić się swoją opinią o poszczególnych odsłonach cyklu. Początkowo planowałem jedynie sprawdzić działanie gry, zaliczyć parę poziomów z każdego epizodu i przysiąść do recenzji. Plan nie wypalił, ponieważ ponownie tak bardzo wsiąkłem w świat Dantego (główny bohater), że z automatu zaliczyłem wszystkie części. Wniosek płynie z tego taki – „jedynka” była niesamowicie klimatyczna, głównie za sprawą tajemniczej (lecz prostej) fabuły oraz przepięknie zaprojektowanych lokacji. Druga część bardzo mocno odstaje poziomem od reszty tytułów, zarówno pod względem opowiedzianej historii, jak i dziwacznych bossów oraz lokacji, które przemierzamy. Z kolei trzecią odsłonę można uznać za najbardziej zwariowaną, pełną dynamicznych przerywników filmowych, ciętych one-linerów protagonisty, a także jeszcze bardziej rozbudowanego systemu walki oferującego kilka stylów działania. Gdybym natomiast miał wybrać najlepszy epizod, bez zastanowienia postawiłbym na pierwszą historię Dantego.

Wszystkich nowych graczy, chcących zakupić kolekcję, od razu ostrzegam, że ta jest pełna archaizmów. Nie ma w tym nic dziwnego, wszakże ostatnia część wchodząca w skład zestawienia trafiła do sprzedaży trzynaście lat temu. Rozwiązanie, które dawniej sprawdzały się idealnie, obecnie są już mocno porośnięte kurzem. Dlatego czujcie się ostrzeżeni i przygotowani na wkurzającą pracę kamer, toporne sterowanie postacią, mozolne przełączanie pomiędzy broniami czy niepraktyczne korzystanie z „apteczek”. Starsi gracze z pewnością przyjmą stare rozwiązania z otwartymi ramionami, ale młodsi będą musieli na chwilę zapomnieć o współczesnych slasherach.

LEWIZNA, PANIE

Kolekcja, którą w tej chwili opisuję, dostępna była już wcześniej na PlayStation 3 oraz Xbox 360. Od tamtej pory niewiele się zmieniło w ogólnej jakości tytułu. To naszej średniej klasy port, zrobiony na odwalonego, byleby tylko gry zostały wydane na nowych platformach. Z jednej strony cieszę się, że w ekskluzywne tytuły Sony będą mogli zagrać również posiadacze pecetów i XONE, ale z drugiej, jest mi smutno, że przyjdzie im obcować z serią Devil May Cry w tak słabej jakości. Rozgrywka działa płynnie w sześćdziesięciu klatkach na sekundę w rozdzielczości 1080p i to jest super. Niestety, to wszystko, co mogę dobrego powiedzieć o jakości grafiki. Tekstury otrzymały jedynie podbicie rozdziałki, przez co mają gładsze krawędzie, ale nijak nie wpłynęło to na ich ogólny wygląd. Lokacje są więc w dużej mierze rozmazane, co widać zwłaszcza, gdy gramy na dużym ekranie. Mimo wszystko, grafika bezpośrednio w grze jakość szczególnie mi nie przeszkadzała, zwłaszcza, że grałem w oryginały w latach ich premier, więc byłem do nich przyzwyczajony.

Co ciekawe, przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że to właśnie druga część wygląda najlepiej, a najgorzej zestarzała się "trójka". Wynika to jednak z winy Capcomu, który popełnił totalną fuszerkę jeśli chodzi o przygotowanie menusów oraz przerywników filmowych. Wszystkie renderowane cutscenki zostały wrzucone w swojej oryginalnej formie, przez co rażą oczy oryginalną rozdzielczością 460p, co jest zwłaszcza dokuczliwe w trzecim epizodzie, gdyż ta cześć oferowała najwięcej filmowych wstawek. Jestem jednak w stanie zrozumieć, że poprawienie tego wymagałoby przygotowywania ich od nowa, co wiązałoby się ze sporymi kosztami i dodatkowym czasem pracy (chociaż to i tak wymówki). Nie mogę jednak wybaczyć wydawcy, że nie pokusił się nawet o  drobne poprawki w wyglądzie menu  - wszystkie ekrany poza grą wyświetlane są w formacie 4:3, z paskudnie rozmytymi grafikami i niewyraźnymi napisami. To już jest jawna kpina z graczy.

AŻ CHCE SIĘ PŁAKAĆ

Devil May Cry HD Collection to produkt mocno wybrakowany. Wydawca poszedł po linii najmniejszego oporu, nawet nie próbując dostosować gier do współczesnych standardów. Dobrze, że zbiorcze wydanie trafiło na nowe konsole, ale szkoda, że w takiej formie. Pomimo tego, przyjemnie było ponownie wcielić się w Dantego i razem z nim dowalić setkom demonów oraz innym szkaradziejstwom. Może was zaskoczę, lecz jeśli dotychczas nie mieliście kontaktu z serią lub chcielibyście przypomnieć sobie dawne dzieje, powinniście pomyśleć o kupnie HD Collection, ponieważ nawet lenistwo Capcomu nie odebrało uroku pierwszej i trzeciej części ("dwójkę" i walki z helikopterami przemilczmy). Ale wstrzymajcie się z sięgnięciem po portfele, poczekajcie na pierwsze promocje. Tak na złość…

OCENA KOŃCOWA: 55/100

PLUSY:

+ Trylogia DMC na PC, PS4 i XONE

+ DMC 1 i 3 to nadal świetne gry

MINUSY:

- jakość przerywników filmowych

- jakość menusów

- DMC 2 to nadal średniak

- mimo wszystko, cena

Grę do testów dostarczyła firma CENEGA, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Łukasz Morawski