Data modyfikacji:

Śmierć nie jest ucieczką. Recenzja Dead by Daylight

Którą rolę wybierzesz, łowcy czy zwierzyny?

Rok po premierze na PC Dead by Daylight doczekało się w końcu wersji na konsole Xbox One i PlayStation 4. Jeżeli tytuł nie mówi wam zbyt wiele, to przypomnę, że mamy do czynienia z survival horrorem z asymetrycznym trybem rozgrywki wieloosobowej. Źródłem inspiracji dla twórców były popularne w latach 70-tych, 80-tych i 90-tych XX wieku slashery, takie jak na przykład "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną" czy "Piątek trzynastego". Brzmi ciekawie, a jak jest wygląda w rzeczywistości?

ZANIM NADEJDZIE ŚWIT

W Dead by Daylight gracz wciela się w groźnego mordercę lub jednego z czwórki nastolatków, którzy podejmą próbę wydostania się ze śmiertelnej pułapki zastawionej przez psychopatę. Aby uciec z potrzasku, muszą naprawić pięć generatorów i otworzyć drzwi prowadzące na zewnątrz. Zadanie nie jest wcale takie proste, ponieważ nastolatki nie mają szans w bezpośrednim starciu z mordercą i cały czas muszą ukrywać się lub uciekać. Żeby morderca nie miał zbyt łatwo przez to, że jest większy i silniejszy, świat gry widzi z perspektywy pierwszej osoby, podczas gdy reszta graczy patrzy na siebie z perspektywy trzeciej osoby, dzięki czemu ma znacznie lepszy obraz tego, co dzieje się dookoła.

Każdy spośród sześciu psychopatów posiada specjalną zdolność, są to na przykład szarża z piłą mechaniczną, rozkładanie pułapek na niedźwiedzie, chwilowa niewidzialność czy błyskawiczna teleportacja na małą odległość. Pierwszy atak mordercy rani ofiarę, drugi powala ją na ziemię. Kiedy tak się stanie, oprawca musi przenieść ją na plecach i wbić na hak, aby odebrać jej w końcu życie. Nawet w tak beznadziejnej sytuacji pozostali gracze mogą ocalić nieszczęśnika. Na widok mordercy lepiej jednak uciekać, gdzie pieprz rośnie. Szczególnie, że nastolatkowie są bardziej zwinni i mogą przewracać za sobą przeszkody, aby spowolnić napastnika. Oprawca ma też o tyle trudniej, że potrzebuje chwili na odzyskanie równowagi po wyprowadzeniu zwykłego ataku, skorzystaniu ze zdolności specjalnej czy wpadnięciu na przewróconą przeszkodę. Rozgrywka jest zatem zrównoważona.

MAM POMYSŁ, ROZDZIELMY SIĘ

Atutem Dead by Daylight jest to, że daje graczom swobodę w kwestii tego czy pomagać pozostałym, czy działać na własną rękę. Łatwiej jest współpracować, ale często lepiej poświęcić towarzysza i dokończyć naprawianie generatora lub po prostu nie wpaść w ręce mordercy. Takie właśnie trudne wybory czynią z Dead by Daylight wyjątkowe doświadczenie. Na przyjemność płynącą z gry wpływa też wspomniana przeze mnie wyżej zrównoważona rozgrywka. Niestety, nie wszystko jest równie dobre.

Największą bolączką Dead by Daylight jest monotonia, która wkrada się do gry dość prędko. Gracze zdobywają poziomy doświadczenia i otrzymują dostęp do nowych przedmiotów oraz perków, a układ poszczególnych lokacji jest losowy, ale nie zmienia to faktu, że grze brakuje urozmaiceń. Jeden tryb rozgrywki to zdecydowanie za mało, dodajcie do tego ubogi wachlarz ruchów ofiar i jeden sposób pozbawiania ich życia. Pierwsze znużenie poczułem wprawdzie bardzo szybko, ale z drugiej strony mało której grze udaje się przykuć mnie do konsoli na dłużej.

Przeciętnie wypada też oprawa audiowizualna. Grafika, chociaż bardzo klimatyczna, nie zachwyca. Muzyka też nie wpada w ucho, ale dudnienie serca ofiary, kiedy zbliża się oprawca, czy dźwięk dzwonów charakterystyczny dla jednego z psychopatów, potrafią przyprawić o szybsze bicie serca. Dead by Daylight boryka się także z problemami natury technicznej, takimi jak drobne spadki w liczbie klatek, niekiedy kulejące animacje czy wzajemne przenikanie się obiektów. Psuje to trochę iluzję.

CZY WARTO?

Dead by Daylight urzeka pomysłem, nawet jeżeli niekoniecznie lubicie slashery, ale pozostawia wiele do życzenia w kwestii wykonania oraz różnorodności rozgrywki, co sprawia, że do zabawy szybko wkrada się monotonia. Chwali się natomiast twórcom to, że gra całkiem nieźle oddaje atmosferę tego gatunku filmowego i niekiedy zdarzało mi się aż podskoczyć z wrażenia podszytego strachem. Szkoda, że potencjał Dead by Daylight nie został w pełni wykorzystany, ale warto pamiętać, że nowa gra na konsole w Edycji Specjalnej kosztuje zaledwie trochę ponad 100 złotych i chociażby dlatego warto jej dać szansę.

Grę do testów dostarczyła firma Techland Wydawnictwo, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Dawid Sych