Data modyfikacji:

Overwatch - wrażenia z beta testów

Zamieć zmiata konkurencję.

Wiadomość o prowadzeniu przez studio Blizzard prac nad sieciową strzelanką przyjąłem z nutą niedowierzania i obawy. Trudno było mi sobie wyobrazić to, że twórcy gier, takich jak Diablo, StarCraft, czy World of WarCraft odnajdą się w tak odległym dla siebie gatunku. Kilka godzin spędzonych z otwartą betą Overwatch całkowicie rozwiało moje wątpliwości.

Otoczka fabularna

W obliczu globalnego konfliktu bohaterowie z całego świata połączyli siły, aby przywrócić pokój. Do życia powołana została międzynarodowa grupa do zadań specjalnych o nazwie Overwatch. Kiedy kryzys został zażegnany, nastała epoka eksploracji, innowacji i odkryć. Długotrwały pokój i brak realnych zagrożeń sprawił, że organizację rozwiązano. Teraz świat stoi w obliczu nowego konfliktu, a starzy i nowi bohaterowie są potrzebni bardziej niż kiedykolwiek.

Tak w skrócie przedstawia się otoczka fabularna Overwatch. Myli się ten, kto myśli, że są to zdania sklecone naprędce na potrzeby pudełka fizycznej kopii gry. Blizzard, jak zwykle zresztą, zadbał o to, aby nowe uniwersum tętniło życiem. Grze towarzyszą krótkometrażowe animacje, a także krótkie komiksy skupiające się na poszczególnych bohaterach.

Do boju!

Na potrzeby otwartych testów beta Blizzard udostępnił wszystkich 21 bohaterów, którzy znajdą się w finalnej wersji gry, 12 map dostępnych w dniu premiery i 4 tryby rozgrywki. Obecnie wszystkie tryby gry i mapy są przewidziane dla 12 graczy według formuły 6 na 6:

  • Szturm: Hanamura, Świątynia Anubisa i Zakłady Volskaya Industries
  • Eskorta: Dorado, Droga 66 i Posterunek: Gibraltar
  • Mieszany Szturm/Eskorta: Hollywood, King's Row i Numbani
  • Kontrola: Ilios, Wieża Lijiang i Nepal
  • W szybkiej grze gracze mogą zmierzyć się z przeciwnikiem z krwi i kości o zbliżonych umiejętnościach, w grze przeciwko SI u boku innych graczy staną do boju z drużyną kierowaną przez sztuczną inteligencję, według własnych zasad zagrają w grze dowolnej, a w Rozróbie Tygodnia wezmą udział w starciach, na które nałożone są różne zestawy reguł i ograniczeń. Szturm polega na walce o zajęcie kilku celów, w eskorcie gracze bronią ładunku zmierzającego do punktu docelowego, z kolei w kontroli chodzi o zdobycie i utrzymanie jednego celu przez dwie rundy.

    Lokacje, w których rozgrywają się starcia, są relatywnie duże, usiane korytarzami i wąskimi przejściami, ale nie brak tu też otwartych przestrzeni i wyniesionych punktów. Różnorodność map podyktowana jest mnogością umiejętności, którymi dysponują bohaterowie. Jeżeli chodzi o wrażenia wizualne, to lokacje prezentują się naprawdę świetnie - jest to zasługa specyficznego komiksowego stylu. Każda charakteryzuje się też indywidualnym rysem, co zawdzięcza czerpaniu inspiracji z prawdziwych miejsc, dzięki czemu nie popadniemy szybko w monotonię.

    Dostępne w otwartych testach beta Overwatch tryby rozgrywki nie odbiegają od standardów, co nie oznacza wcale, że nie sprawiają frajdy, szczególnie do gustu przypadł mi mariaż Szturmu z Eskortą. W pierwszej części meczu zadaniem drużyny jest zdobycie punktu z ładunkiem kontrolowanego przez przeciwnika, a następnie eskorta ładunku do punktu docelowego. Najlepsze jest jednak to, że losy bitwy mogą zmienić się na korzyść dowolnej ze stron w mgnieniu oka. Elementem, który nie do końca mi odpowiada jest natomiast widoczność paska zdrowia przeciwnika.

    Oczko

    Największe obawy w związku z Overwatch wiązały się z bohaterami. W grze dostępnych jest 21 postaci, z których każda posiada niepowtarzalną broń i indywidualny zestaw zdolności. Ponadto, herosi podzieleni są na cztery kategorie - atak, obrona, tank i wsparcie. Bohaterowie ataku zadają najwięcej obrażeń, obrony umacniają pozycje, czołgi przyjmują najwięcej obrażeń i przełamują obronę, z kolei bohaterowie wsparcia chronią i wzmacniają sojuszników. Świetne jest to, że na zwycięstwo wpływ mają nie tylko umiejętności, ale również właściwy podział ról w zespole.

    O dziwo, mimo ogromnej liczby postaci, Blizzardowi udało się utrzymać względną równowagę rozgrywki. Oczywiście jeszcze wiele miesięcy upłynie zanim balans osiągnie pożądany poziom, ale już teraz jest całkiem nieźle. Grając różnymi herosami, nie miałem wrażenia, że jedni są silniejsi od drugich, po prostu każda wymaga nieco innej taktyki. Prędzej, czy później każdy znajdzie swojego ulubieńca. Ważne jest to, aby poznać słabe i mocne strony wszystkich postaci.

    Dla niektórych pierwsze godziny spędzone z Overwatch będą pewnie nieco chaotyczne. Różnorodność broni i zdolności bohaterów może na początku przyprawić o prawdziwy zawrót głowy i wydawać się przytłaczająca. Potrzeba co najmniej kilkunastu meczy, aby się z nimi oswoić. Jeżeli wykażecie się cierpliwością, zabawa nabierze prawdziwych rumieńców.

    Wraz z postępami w rozgrywce zdobywamy skrzynie z łupami, w których znajdziemy nowe skórki dla postaci, emotki, zwycięskie pozy, graffiti, czy odzywki pozwalające na personifikację postaci. Skoro już o odzywkach mowa, sam nie wierzę, że to piszę, ale polski dubbing zrobił na mnie niemałe wrażenie. Szkoda, że więcej gier nie jest tłumaczonych tak, jak produkcje Blizzarda. Świetnie prezentują się też same postaci. Komiksowa, przypominająca nieco mangę kreska według mnie sprawdza się wyśmienicie, ale jak wiadomo jest to kwestia gustu.

    Świetlana przyszłość

    Do premiery Overwatch pozostało jeszcze kilka tygodni, jednak już teraz jestem pewien, że nowa marka poradzi sobie doskonale. Największymi zaletami gry są zrównoważona rozgrywka, mnogość i różnorodność grywalnych bohaterów oraz komiksowa grafika, która podobnie, jak w przypadku innych hitów Blizzarda nieprędko się zestarzeje. Widząc, co Zamieci udało się zrobić z Diablo III, już nie mogę doczekać się tego, co przyniesie premiera i dalsza przyszłość.

    Autor: Dawid Sych