Data modyfikacji:

One Piece: World Seeker – recenzja. Gumowy pirat w sosie fantasy

Niecałe dwadzieścia lat temu został wyemitowany pierwszy odcinek One Piece, wyprodukowany przez Toei Animation. Gra studia Ganbarion miała być celebracją tak długiego istnienia tej marki. Czy twórcom udało się oddać hołd czy wyszedł z tego paszkwil?

One Piece to niezwykle popularna seria mang i anime, która swoją sławą dorównuje takim hitom jak Dragon Ball oraz Naruto. W Polsce może nie cieszy się taką estymą jak na świecie, jednakże i w naszym kraju znajdziemy zagorzałych fanów pirackiej załogi Słomkowego Kapelusza, na której czele stoi Monkey D. Luffy. Marka doczekała się wielu gier komputerowych, mniej lub bardziej nawiązujących do materiału źródłowego. World Seeker jest odrębnym dziełem, wprowadzającym całkowicie nową historię osadzoną w uniwersum One Piece. Dzięki temu w grze odnajdą się zarówno wielbiciele cyklu, jak i osoby nie mające wcześniej z nim styczności.

Wypuszczenie do sprzedaży One Piece: World Seeker w tym samym momencie co The Division 2 i Sekiro: Shadows Die Twice wydaje się być mocno ryzykownym posunięciem. Gracze głosują portfelem, a istnieje o wiele większe prawdopodobieństwo, że wybiorą konkurencyjne, głośne tytuły. Wielka szkoda, ponieważ najnowsze wirtualne przygody Luffy’ego są naprawdę interesujące i warto byłoby dać im szansę. Oczywiście nie jest to gra najwyższych lotów, jednakże widać, że twórcy w pełni wykorzystali dostępne środki, jakie mieli. Gameplay potrafi dostarczyć mnóstwo satysfakcji, nawet jeśli nie wszystko zawsze działa tak jak powinno.

ONE PIECE: WORLD SEEKER – RECENZJA

Opowieść rozpoczyna się w chwili, gdy protagonista wyrusza w poszukiwaniu kolejnego wielkiego skarbu. Niestety, bohater wpada w pułapkę i trafia do niewoli. Tam toczy swój pierwszy poważny pojedynek, który kończy się jego porażką. Na szczęście udaje mu się uciec z podniebnej platformy, lecz to nie kończy jego kłopotów. Szybko okazuje się, że wyspa, na jakiej wylądował w rzeczywistości jest potężnym więzieniem dla wszelkiej maści piratów i innych nikczemników.

Bohater nie tylko musi walczyć o przeżycie, ale jego zadaniem jest również odnalezienie zaginionych towarzyszy. Dopiero wtedy będzie mógł stawić czoła naczelnikowi więzienia i uciec z wyspy. Choć historia została napisana od podstaw, to jednak znajdziecie w niej multum odniesień do pierwowzoru, a także spotkacie całą masę znanych z oryginału postaci. Atmosfera i klimat gry idealnie komponują się z tym, co było w mangach i anime.

CZŁOWIEK GUMA GOTOWY DO AKCJI

Studio Ganbarion postawiło tym razem na otwarty świat, dzięki czemu mieli większe pole do popisu w kwestii eksploracji i różnorodności rozgrywki. Produkcja posiada wszystkie najważniejsze cechy sandboksów: począwszy od znajdziek poprzez zaliczanie misji pobocznych na zwiedzaniu licznych lokacji kończąc. Świat gry jest spory, ale na szczęście nie na tyle, żeby zanudzić odbiorców. Przemieszczając się od punktu do punktu, cały czas natrafiamy na przeciwników bądź szukamy sposobu na dotarcie do skrzynek ze skarbami.

Twórcy w pełni wykorzystali potencjał, jaki leżał w postaci Luffy’ego. Jak z pewnością wiecie, bohater po zjedzeniu Gum-Gumowocu otrzymał zdolność rozciągania swojego ciała niczym gumy. W World Seeker jego umiejętności wykorzystywane są nie tylko do walki, ale również podczas zwiedzania mapy. Przykładowo - jego ręce potrafią działać jak linka z hakiem, więc przywódca piratów może z łatwością wspinać się na wyższe kondygnacje. To oczywiście tylko mała próbka jego zdolności. Zakres ruchów protagonisty potrafi przyprawić o zawrót głowy.

CZY WARTO KUPIĆ ONE PIECE: WORLD SEEKER?

One Piece: World Seeker nie jest grą pozbawioną wad – bywa momentami nudnawy, grafika nie zawsze wygląda dobrze, a zadania poboczne zostały zrobione na jedną nutę. Wszystkie te rzeczy nie miały jednak dla mnie znaczenia, ponieważ przez cały czas bawiłem się naprawdę dobrze. Nie będę tej przygody wspominał przez lata, ale to co otrzymałem, w pełni wystarczyło mi do dobrej zabawy. Jeśli jesteście miłośnikami marki One Piece, to nie powinniście się nawet zastanawiać nad zakupem.

Grę do testów udostępniła firma Cenega, za co serdecznie dziękuję!

Autor: Łukasz Morawski