Data modyfikacji:

Najlepsze gry FPS w historii | część 1

Czas podsumowań.

Strzelanki to jeden z popularniejszych gatunków, towarzyszący branży gier praktycznie od jej początków. W niniejszym tekście przedstawię pierwszą szóstkę najlepszych FPS-ów, które zyskały ogromne uznanie wśród graczy bądź znacząco wpłynęły na rozwój tego segmentu wirtualnej rozrywki. Oczywiście, zaznaczam, że lista może być nieco subiektywna.

CALL OF DUTY 4: MODERN WARFARE

Lata temu chyba nikt nie przypuszczał, jak bardzo rozwinie się seria Call of Duty, a przede wszystkim, w jakim kierunku fabularnym pójdą jej twórcy. Doskonale pamiętam, jaką wrzawę w mediach wywołała informacja, że Modern Warfare zostanie osadzone we współczesnych konflikcie. Gracze pukali się w głowy i z niepewnością podchodzili do dzieła Infinity Ward. Sam również zaliczałem się do tego grona, ale po uruchomieniu gry, bardzo szybko zmieniłem zdanie. Czwarta odsłona cyklu z miejsca stała się moją ulubioną strzelanką, do której z ogromnym sentymentem powróciłem przy okazji wersji zremasterowanej. Wszystko zostało tutaj dopracowane do perfekcji, począwszy od emocjonującej kampanii fabularnej, poprzez zróżnicowane tryby wieloosobowe, a na świetnej oprawie audiowizualnej kończąc.

DUKE NUKEM 3D

Z Dukem miałem po raz pierwszy styczność ponad dwadzieścia lat temu na pierwszym PlayStation. Co prawda, ze względu na wiek, nie bardzo mogłem wtedy grać w ten tytuł, ale kto tam zwracał na to uwagę. Całe szczęście, że rodzice nie mieli nic przeciwko temu, żebym rozbijał łby kosmicznym świniom i płacił striptizerkom za udany taniec (boże, jak to brzmi...). Dzięki temu, było mi dane ograć jeden z lepszych FPS-ów tamtych lat, który stał się wzorem dla innych, wydanych później shooterów. Wielka szkoda, że marka ostatecznie skończyła tak źle, ponieważ dawniej była kamieniem milowym dla branży gier. Duke Nukem 3D jest na tyle dobrym tytułem, że nawet dzisiaj potrafi doskonale bawić. Wiedzą o tym również wydawcy, którzy nieustannie wydają odświeżone wersje tego hitu.

BORDERLANDS 2

Pamiętam, jak odpaliłem pierwszą odsłonę Borderlands i kompletnie odbiłem się od jej gameplayu. Postanowiłem dać jednak marce szansę przy okazji premiery drugiej części, która w materiałach promocyjnych wyglądała naprawdę interesująco. Skoro produkcja Gearbox Software trafiła do tego zestawienia, to chyba nie muszę zaznaczać, że zakochałem się w "dwójce". Do tego stopnia, że z niecierpliwością wyczekiwałem The Pre-Sequel oraz bardzo szybko nadrobiłem poprzednią część. Mimo to, Borderlands 2 było według mnie najlepszą odsłoną cyklu, przy której spędziłem setki godzin, ani przez chwilę się nie nudząc. Właściwie wszystko zagrało tu jak należy - tytuł posiadał świetny humor, grafika i projekty lokacji prezentowały się niezwykle okazale, a strzelania do przeciwników było tak dużo, że można by obsadzić nim masę innych gier.

QUAKE III: ARENA

Chyba wszyscy gracze z Polski, którzy mają przynajmniej dwadzieścia pięć lat, pamiętają posiadówy ze znajomymi w kawiarenkach internetowych. W moim rodzinnym mieście (Sierpc) umawialiśmy się na wspólne granie w kilka popularnych ówcześnie tytułów, a jednym z nich była właśnie trzecia odsłona kultowego cyklu Quake. Uwielbiałem ten tytuł za jego prostotę rozgrywki, którą jednak było trzeba opanować do perfekcji, żeby mieć jakiekolwiek szansę z innymi, bardziej doświadczonymi graczami. Id Software nie zawracało sobie wtedy głów perkami, levelowaniem postaci czy wykupowaniem bonusowych umiejętności, zwiększających potencjał naszej postaci. Zamiast tego, byliśmy rzucani na mapę i musieliśmy sobie poradzić z bronią jaką znaleźliśmy oraz power upem, do jakiego udało nam się dobiec. Czysta magia.

HALF-LIFE 2

Domyślam się, że w komentarzach zjedlibyście mnie za brak umieszczenia na liście Half-Life 2, dlatego dodaję go już w pierwszej części zestawienia. Cóż, robię to też z ogromną przyjemnością, ponieważ sam jestem wielkim fanem tej produkcji. Wszakże to wielki tytuł, który pokazał innym twórcom, jak należy w strzelankach kreować świat oraz fabułę - nawet, jeśli główny bohater gry nie wypowiadał ani jednego słowa (co akurat zawsze mnie wkurzało). Dzieło Valve Software jest wielkie i nie ma co z tym nawet dyskutować. Gdyby gra była słaba, to nie byłoby tak wielkiego hype'u na trzecią odsłonę, która najpewniej już nigdy nie powstanie. A nawet jeśli, to raczej nie spełniłaby oczekiwań graczy. Na szczęście, nadal możemy powrócić do City 17, żeby przeciwstawić się złemu Kombinatowi.

F.E.A.R.

Kiedy pierwsza część F.E.A.R. trafiła do sprzedaży, gracze byli zachwyceni efektem końcowym prac studia Monolith Productions. Ich gra w bardzo umiejętny sposób połączyła atmosferę grozy japońskich horrorów z widowiskowymi scenami akcji, w których prym wiodło spowalnianie czasu. To właśnie ten element zapadł mi najbardziej w pamięć, ponieważ w 2005 wyglądał absolutnie rewelacyjnie. Duża w tym też zasługa świetnej oprawy wizualnej - podczas slow motion, mogliśmy zaobserwować niszczejące otoczenie, iskry odbijanych od obiektów pocisków oraz bardzo dobre animacje przeciwników. Dla osób, które nie grały w dniu premiery brzmi to może obecnie trochę zabawnie, ale wtedy tak było. Grafika i rozgrywka zachwycały innowacyjnymi rozwiązaniami, dla których warto było chociażby sprawdzić ten tytuł. Pod warunkiem, że nie baliśmy się Almy.

Autor: Łukasz Morawski