Data modyfikacji:

Kosze w supermarketach będą zachwycone. Recenzja Sniper: Ghost Warrior 3

Niektóre rzeczy się nie zmieniają.

City Interactive było niegdyś firmą z tradycjami, regularnie produkującą oraz wydającą multum budżetowych gier, których jakość pozostawiała wiele do życzenia (delikatnie mówiąc). Kilka lat temu studio postanowiło zerwać z dawnym planem biznesowym i ogłosiło, że skupia swoje siły na wysokobudżetowych tytułach mogących rywalizować nawet z największymi światowymi hitami. Pierwszym projektem stworzonym wedle nowych zasad był Sniper: Ghost Warrior, będący całkiem znośną produkcją. Co prawda, nadal nie mogliśmy mówić o dziele AAA, ale jak na przetarcie szlaków, nie było tak źle. Potem CI Games wydało Enemy Fronta, Alien Rage'a i kontynuację snajperskiej przygody (Lords of the Fallen nie licze, bo przy grze pomagało niemieckie studio Deck 13), udowadniając, że pewnych rzeczy nie da się zmienić. Ghost Warrior 3 jest wyłącznie potwierdzeniem tej tezy.

GRA Z POTENCJAŁEM

Zanim przejdę do narzekania, trochę miejsca poświęcę na zalety, żeby mieć je już za sobą. Trzecia odsłona Snipera w ogólnym rozrachunku bywa znośną strzelanką z otwartym światem, gdzie w dużej mierze od gracza zależy w jaki sposób wykona powierzone mu zadanie. Niekiedy, żeby mieć podgląd na całe otoczenie należy wejść po stromych górach. Zręcznościowy charakter tych sekwencji urozmaica gameplay i na chwilę pozwala poczuć się jak prawdziwy profesjonalista, przygotowujący się odpowiednio do swojego zadania. Produkcja oferuje też rozbudowany arsenał broni oraz zachęca użytkowników do podejmowania różnych stylów eliminacji przeciwników.

Oczywiście, najbardziej opłacalne bywa zabijanie z oddali za pomocą karabinu snajperskiego, ale mamy także możliwość zabawy w cichego zabójcę podrzynającego wrogom gardła lub komandosa, pędzącego przed siebie z pistoletem maszynowym (zdecydowanie najmniej opłacalne rozwiązanie). Twórcy gry zdolali również bardzo dobrze zrealizować motyw zwiadu dronem, którego obsługa bywa niezbyt łatwa, co dodaje rozgrywce realizmu. Z większych zalet mógłbym jeszcze wymienić ścieżkę dźwiękową, z motywem przewodnim na czele... I to by było na tyle, ponieważ przyjemna w pewnych momentach rozgrywkach jest niszczona przez masę błędów i liczne niedopracowania.

PATRYK VEGA POLECA

Akcja gry została osadzona w pięknej Gruzji (ale nie w dziele CI Games) niewolonej przez uzbrojonych po zęby separatystów. Do kraju przybywa grupka dzielnych amerykańskich marines, których zadanie polega na wyzwoleniu ciemiężonej ludności z rąk agresywnego okupanta. Przed głównym bohaterem, Jonathanem Northem, stoi też inne zadanie - musi odnaleźć młodszego brata Roberta, będącego jego oczkiem w głowie. Historia miała spory potencjał, ale, jak to bywa w przypadku tego producenta, ten został kompletnie zmarnowany. Duża w tym zasługa miernie rozpisanego scenariusza, próbującego na siłę szokować "niesamowitymi" zwrotami akcji i banalną dramaturgią.

W gry gram od dziecka, recenzuję je od jakichś dziesięciu lat, ale tak drewnianych dialogów nie widziałem już naprawdę dawno. Ponadto, twórcy wyszli z założenia, że jak co drugie słowo rzucą kur** czy innym chu***, to wypowiedzi bohaterów zyskają na mocy. Uwielbiam soczysty język, ale wulgaryzmami też trzeba umieć żonglować, bo inaczej wychodzi z tego rynsztok. Jeszcze gdyby poziom polskiego dubbingu stał na wyższy... ekhm, jakimkolwiek poziomie, to prawdopodobnie nie czepiałbym się tak bardzo dialogów. Głos głównemu bohaterowi podłożył Piotr Stramowski (Majami z "Pitbulla"), potwierdzający, że jego umiejętności aktorskie wymagają jeszcze szlifowania.

PRAWIE JAK FAR CRY

Twórcy gry poszli z duchem czasu i postawili na otwarty świat, zbudowany z kilku oddzielnych map, pomiędzy którymi ekran ładowania trwa kilka minut (KILKA. MINUT.). Sandboksowość Ghost Warrior 3 miałaby sens, gdyby producent nie zapomniał wzbogacić lokacji o jakiekolwiek atrakcje. Gdzieniegdzie natrafiamy na mapie na znaki zapytania, ale ich odkrywanie zazwyczaj kończy się zebraniem złomu wykorzystywanego do wytwarzania amunicji i innych gadżetów (te są w ogóle nie potrzebne, dlatego po dwóch godzinach zabawy przestałem zwracać na nie uwagę) lub na odbijaniu cywilów z rąk łobuzów. Do szybszego przemieszczania służy łazik, magicznie odnawiający się przy każdym punkcie szybkiej podróży. I tak jeździmy tym pojazdem, i jeździmy, i nic się nie dzieje. Raz chciałem uatrakcyjnić podróż i wjechałem w krowę, ale niestety ta przeniknęła przez mój pojazd. Czyżby PETA maczała przy tym palce? Gdyby CI Games podzieliło produkcję na standardowe misje (tak jak miało to miejsce w poprzednich częściach serii), wyszłoby to grze na dobre.

Jak już wcześniej pisałem, rozgrywka miewa mocne strony, dlatego te dwadzieścia godzin spędzonych przy Sniperze prawdopodobnie nie wpłynie negatywnie na moją psychikę. Denerwuje mnie tylko to, że developer miał tak duże pole do popisu, a mimo to zawiódł praktycznie na każdym polu. Silnik graficzny CryEngine nadal pozostaje jednym z lepszych narzędzi programistycznych (nie wiem czy w obsłudze, ale na pewno w jakości oferowanej grafiki), lecz w grze CI Games tego nie widać. Crysis wydany kilka lat temu wygląda znacznie lepiej niż Ghost Warrior 3, w którym znajdziemy rozmyte tekstury, paskudnie skompresowane cut-scenki, brzydkie modele postaci oraz najbardziej toporne kill camy, jakie widziałem od czasów premiery drugiej części tego nieszczęsnego cyklu. Ponadto, ze względu na ilość bugów, gra sprawia wrażenie, jakby była dostępna w Early Access na Steamie, a nie jako pełnoprawna produkcja. Testowałem wersję na PlayStation 4 Pro, gdzie kilkukrotnie wyrzuciło mnie do "pulpitu", liczba klatek spadała w losowych momentach, a niewczytujące się skrypty uniemożliwiały mi kontynuowanie misji. Gdy dołożymy do tego tępych przeciwników, nie zauważających martwych kompanów leżących obok, wychodzi nam tytuł z kosza w supermarkecie.

KOŃCZ WAŚĆ, WSTYDU OSZCZĘDŹ

Sniper: Ghost Warrior 3 był świetnym materiałem na solidną grę. Konkurencyjne Sniper Elite 4 także cierpiało na wiele bolączek, ale od tamtej pozycji ciężko było mnie oderwać. Z kolei, dzieło CI Games może służyć jako kara dla nieposłusznych dzieci - trauma jaką przeżyją całkowicie odmieni ich podejście do życia. Żeby tego było mało, producent w okolicach premiery przypomniał sobie, żeby poinformować graczy, że tryb wieloosobowy dostępny będzie w trzecim kwartale bieżącego roku. Powodem opóźnienia rozgrywek multiplayerowych było rzekomo jak najlepsze dopieszczenie kampanii dla pojedynczego gracza. Chyba coś poszło nie tak...

Grę do testów dostarczyła firma CI Games, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski