Data modyfikacji:

Inazuma Eleven GO: Thunderflash / Wildfire - recenzja

Nawet do tak skostniałej dyscypliny, jak piłka nożna, można wprowadzić odrobinę polotu.

Wystarczy po prostu odejść nieco od oklepanej konwencji zachowując jedynie elementarne podstawy. Cała reszta jest, delikatnie mówiąc, względna i można ją zaadaptować na najróżniejsze, często mocno zwariowane sposoby. Seria Inazuma Eleven jest tego najlepszym przykładem. Doskonale obrazuje to, w jaki sposób Japończycy potrafią w zręczny sposób wykorzystać określone zachodnio-kulturowe fenomeny do własnych potrzeb.

Wprowadzenie do fabuły

Już sam początek historii udowadnia, że nie mamy do czynienia z klasycznym symulatorem piłki kopanej. W grze wcielamy się w Ariona Sherwinda, młodą gwiazdę szkolnej drużyny piłkarskiej, który wraca w rodzinne strony po zakończonym właśnie ważnym turnieju. Ku jemu wielkiemu zdziwieniu okazuje się, że w jego rodzinnych stronach piłka nożna zwyczajnie została usunięta z ludzkiej świadomości. Jakby nigdy nie istniała. Sam bohater odnosi dziwne wrażenie, że znalazł się jakby w innej rzeczywistości. Jak się wkrótce okazuje wcale dużo się nie mylił.

Za wszystkim stoi tajemnicza, pochodząca z przyszłości organizacja El Dorado, która w imię wyższego dobra postanowiła wymazać z historii ludzkości wszystkie elementy, które na przestrzeni lat doprowadzały do cierpienia innych ludzi. Niestety, na tej liście znalazł się także tak bardzo ukochany przez Ariona sport. Główny bohater nie może się z tym pogodzić, a z pomocą mu i innym postaciom przybywa Fei Rune pochodzący z tej samej przyszłości, co nikczemna organizacja. Arion i Fei postanawiają połączyć siły, zebrać drużynę marzeń i za sprawą podróży w czasie pokrzyżować niecne plany syndykatu. Jako że zmiany w czasoprzestrzeni prowadzą w konsekwencji do niecodziennych anomalii w poszczególnych wymiarach, Arion i jego przyjaciele wkrótce odkryją w sobie pewne ponadprzeciętne umiejętności.

Thunderflash/Wildfire

Najnowsza odsłona Inazuma Eleven GO: Chrono Stones została wydana w dwóch wariantach: Thunderflash i Wildfire. Są to w gruncie rzeczy dwie takie same gry, przedstawiające tę samą historię, jednak różniące się kilkoma elementami. Kluczowym elementem wydaje się być tutaj przekrój zawodników, których przyjdzie nam zrekrutować (bądź nie) podczas gry. Gracze ci nie tylko różnią się wyglądem, ale i posiadają specjalne umiejętności dedykowane stricte im. Wciąż jednak nie są to funkcjonalności, które czynią z Thunderflash i Wildfire zupełnie inne gry. Kupując którekolwiek wydanie poznamy kompletną przygodę Ariona i razem z nim wybierzemy się w podróż w czasie. Podobna polityka wydawnicza ma miejsce w przypadku serii Pokemon i wydanych niedawno wersji Omega Ruby i Alpha Sapphire czy Pokemon X i Y.

Mechanika rozgrywki

Inazuma Eleven GO to wyjątkowo wysublimowane, ale zarazem niezwykle udane połączenie gry sportowej i taktycznego RPG. Rozgrywka, jak nietrudno się domyślić, opiera się na meczach piłkarskich oraz umiejętnym zarzadzaniu naszą drużyną. Jest to jednak futbol daleki od realizmu. Podczas meczu obydwie drużyny korzystają ze specjalnych, nadnaturalnych zdolności umożliwiających efektowne starcia z przeciwnikami i niezwykle widowiskowe gole. W czasie takiej rozgrywki możemy skorzystać także ze wsparcia specjalnych awatarów, które na krótki czas sprawiają, że jesteśmy praktycznie nie do zatrzymania na drodze do bramki przeciwnika.

Wbrew pozorom rozgrywka nie ma jednak charakteru czysto zręcznościowego. Rozgrywka podczas meczu opiera się w głównej mierze na względnie prostym zarządzaniu naszą drużyną na ekranie dotykowym konsoli Nintendo 3DS. Przy pomocy stylusa między innymi kierujemy ruchem naszych zawodników i przeprowadzamy podania. Dodatkowo decydujemy także o wymijaniu bądź konfrontacji z naszymi przeciwnikami, a na samym końcu możemy zdecydować z jaką siłą i przy użyciu jakiej zdolności chcemy przeprowadzić strzał na bramkę. Wszystkim tym elementom towarzyszy niezwykle efektywna animacja na górnym ekranie konsoli przedstawiana w pełnym trójwymiarze.

Oprawa

Gry tworzone na licencji zazwyczaj są tworzone w pośpiechu przez co nie dorównują swoim pierwowzorom nie tylko pod względem frajdy płynącej z rozgrywki, ale również jeśli chodzi o wrażenia audio-wizualne. Szczęśliwie najnowsza odsłona Inazuma Eleven jest chlubnym wyjątkiem. Jak na możliwości 3DSa najnowsza odsłona przygód Ariona Scherwooda posiada przepiękną, trójwymiarową oprawę wizualną. O ile w przypadku klasycznego przemieszczania się po mapie trudno o fajerwerki, tak gdy przychodzi do meczy, gra przechodzi niesamowitą wręcz metamorfozę.

Widać już to po samych postaciach zawodników. Ich modele są przepięknie animowane i wykonane z największą dbałością o szczegóły. Nie przesadzę jeśli napisze, że są praktycznie żywcem wyjęte z anime. Do tego dochodzą fantastyczne wręcz animacje podczas starć na boisku oraz strzałów na bramkę. Towarzyszy im zawsze niesamowita wręcz feeria barw i efektów świetlnych. Praktycznie każdy atak przeprowadzany w grze to mały graficzny popis możliwości konsoli Nintendo 3DS oraz samego silnika gry.

Co nieco o muzyce

Pozytywnie zaskoczyła mnie również muzyka, która jak na grę kierowaną do młodszego odbiorcy, została potraktowana z należytą powagą. Daleko jej od prostych syntezatorowych brzmień, oczekujcie natomiast wielu wpadających w ucho orkiestrowych kompozycji, gdzie szczególnie ważną rolę odgrywają skrzypce oraz instrumenty dęte. Co więcej, jak na grę o piłce nożnej sprawdza się ona znakomicie, zwłaszcza podczas meczów!

Podsumowanie

Inazuma Elven GO: Chrono Stones Thunderflash/Wildfire jest wyjątkowo udaną, angażującą grą opartą na licencji popularnego serialu animowanego. Studio LEVEL 5 stworzyło wyjątkowo unikalne połączenie gry sportowej z elementami fantasy oraz SF. I co najlepsze: to działa! To jedna z najlepszych produkcji dla młodszych graczy jednocześnie będąca dość wymagającą, jak na swoją grupę odbiorców.

Autor: Adam Szymański