Data modyfikacji:

Dwa oblicza uniwersalności. MAJESTIC BOARDS Dirt Rider II i EVOLVE BAMBOO GT All Terrain

Czyli jaką deskorolkę elektryczną wybrać cz. II

Niedawno przetestowałem trzy deskorolki elektryczne jako potencjalny środek transportu do pracy. Testy przeprowadziłem we Wrocławiu – to ważna informacja, ze względu na jakość naszych chodników i ścieżek rowerowych. Każda z owych deskorolek była nieco inna: Koowheel Onyx G3 to typowy longboard, Airwheel M3 to swego rodzaju crossover a Teslaboards to terenówka.

Jazda we Wrocławiu to spore wyzwanie dla sprzętu. Władze miasta zdaje się, bardzo chcą udowodnić, że ścieżki rowerowe są tylko dla rowerów i to na odpowiednich teleskopach i miękko napompowanych oponach. Kostka brukowa jest tak ułożona, że nierówności wywołują bardzo intensywne drgania, jeśli jedziesz czy to na desce, czy na rolkach. Sprzęt po kilku kilometrach zaczyna się rozkręcać i klekotać. To jest bardzo duże wyzwanie także dla Twoich nóg. Zapewne pomyślisz: „Co tam nie dam rady, trochę wibracji nikomu nie zaszkodzi”. Uwierz mi - zaszkodzi. Bardzo szybko dyskomfort przechodzi w ból, a potem już bardzo blisko do kontuzji.

Z tego powodu bezpieczniejsze i wygodniejsze są pojazdy z kołami pompowanymi i na odpowiednich resorach.

MAJESTIC BOARDS Dirt Rider II – czy znalazłem w końcu tę jedyną?

Szukając idealnej partnerki (na dojazdy do pracy) natrafiłem na polską firmę Majestic Boards. Ekipa to młodzi przedsiębiorcy z pasją w tym, co robią. Bardzo im kibicuję w rozwoju produktu. Polacy na podbój rynków światowych!

Produkują oni elektryczne longboardy w różnych konfiguracjach. Moją uwagę zwrócił model Dirt Rider II. Jest to konstrukcja o terenowych właściwościach ze względu na zamontowane 7-calowe pompowane koła oraz odpowiednie traki. W zasadzie jest to taka sama deskorolka jak wersja uliczna (Street Surfer) z jedynie zmienionymi kołami. Taka zmiana okazuje się konieczna na ścieżki i chodniki miejskie we Wrocławiu i zapewne w innych miastach w Polsce. Deski Majestic są dostępne w wersji z jednym silnikiem 1200W lub dwoma o łącznej mocy 2400W. To wydaje się dużo. W czasie testów jednak okazało się, że to za mało na moje 92 kg żywej masy potencjalnego surfera ulicznego. Prędkości, jakie osiągałem w trybie sport były w okolicach 20 km/h zarówno na wersji z jednym silnikiem, jak i dwoma. Na kołach all terrain zawsze jest wolniej niż na wersji ulicznej, czyli standardowych kołach „deskorolkowych”.  Producent zapewnia o osiągach w okolicach 35 km/h, ale jak zauważyłem, jest to możliwe dla osób w przedziale wagowym bliżej Leo Messi niż Ronaldo. Testowaliśmy prędkość z przedstawicielem firmy, który „poleciał” 39 km/h, ale właśnie jego masa własna był w okolicach 80 kg.

W testowanym przeze mnie zestawie Majestic Boards był jeszcze pilot w poprzedniej wersji, który miał tylko podstawowe funkcje: przyspieszenie i hamowanie, włącznik i przełączanie na tryb sport, oraz wskaźnik naładowania baterii pilota i deski w postaci kolorowej diody. Niestety nie było oznaczenia, w jakim aktualnie trybie prędkości masz ustawiony longboard. Dodatkowo przydatną funkcją byłby prędkościomierz.

Braki tej wersji zostały jednak uzupełnione wraz z dodaniem kilku nowych funkcji w aktualnie oferowanym pilocie (sprzedaż od 20 czerwca 2018). Poniżej lista wprowadzonych funkcji:

  • Wyświetlacz LCD
  • Licznik prędkości
  • Wskaźnik poziomu baterii deski i pilota
  • Regulacja poziomu hamowania (3 stopnie)
  • Regulacja poziomu prędkości (3 stopnie)
  • Funkcja jazdy do tyłu
  • Przycisk bezpieczeństwa (tzw. deadman)
  • Deskorolka od Majestc Boards wygląda świetnie. Elementy są dopracowane, elektronika jest ukryta w decku i zabezpieczona na wypadek przejazdu przez kałuże. Nie wystaje nic jak w topornie zamontowanych pudłach z elektroniką u innych producentów. Jest to sprzęt, który chce się posiadać i daje poczucie wyjątkowości w codziennym użytkowaniu. W moim teście jednak skupiałem się na kilku aspektach, które miały rozstrzygnąć, czy taki model nadawałby się do dojazdów do pracy.

    Łatwość nauki jazdy

    Dość szybko udaje się wyczuć deskorolkę oraz działanie pilota. W trybie sportowym należy uważać na szarpnięcia – szczególnie przy hamowaniu. Zdarzało mi się zeskakiwać, aby uniknąć kolizji z drzewem lub pieszym.  Jest to jednak do opanowania. Deck deski wydaje się twardy i mało sprężysty jak na terenowy model. Ale nie miałem problemów z zakręcaniem i manewrami na ścieżkach rowerowych. Po pewnym czasie łatwo także daje się wyczuć, kiedy należy zacząć hamowanie, aby na czerwonym świetle nie musieć przeskakiwać samochodów na przejściu dla pieszych.

    Ocena to 4/5

    Przyjemność z jazdy (na różnych nawierzchniach)

    Tak jak w przypadku poprzednich modeli sprawdziłem Majestic Boards na codziennej trasie do pracy. Zabrałem się do tego solidnie i po niespełna kilometrze sprawdziłem jazdę w autobusie – bateria okazała się wadliwa i mimo początkowych wskazań naładowania szybko padła. Ale przynajmniej mogłem sprawdzić, jakby było z transportem deski w razie deszczu. Waga i poręczność jest na granicy akceptacji – jeśli Majestic Boards wprowadzą zapowiadane pasy lub torbę transportową, to będzie świetne rozwiązanie.

    W biurze wymieniliśmy baterię na nową, dostarczoną szybko przez producenta i po południu wróciłem na trasę,  która wiedzie przez różne nawierzchnie: od dziurawego asfaltu, przez kostkę brukową, parkowe ścieżki i nierówne płyty chodnikowe po gładki jak stół asfalt ścieżek rowerowych (tylko w okolicach biura niestety). Nie było tak miękko i łatwo jak z Teslaboards. Ale nie było też większych problemów z pokonywaniem nierówności, przejazdem przez krawędzie łączące ścieżki rowerowe i chodniki, wjazdem na bruk i przejazdem przez torowisko tramwajowe. Nie złapałem też nigdzie gumy.

    Prędkości, jakie rozwijałem, nieco mnie rozczarowały. Zabrakło mi mocy, a przecież dwa silniki dają łącznie w tym longboardzie 2400 W! Jak pisałem wyżej, udało mi się jechać z prędkością ok. 20 km/h. Nie jest to żółwik, ale zajączkiem dla rowerzystów też nie byłem. Czułem się  jak kierowca Skody z ambicjami kierowcy Mustanga. Niby nie ma powodu do wstydu, ale nie zaszalejesz. Tego właśnie zabrakło mi do oceny maksymalnej. Nie po to biorę deskorolkę zamiast bezpiecznej i nudnej hulajnogi, aby jechać sobie spokojnym i bezpiecznym tempem. Potrzebuję „złotego środka” pomiędzy rozwaloną głową na samochodzie lub drzewie a emocjami z jazdy jak przy spacerze po parku. No dobra przesadziłem – Majestic Boards daje zdecydowanie większe emocje niż spacer, ale granicę chciałoby się jeszcze bardziej przesunąć.  Można to zrobić przez zmniejszenie swojej masy własnej, co wymaga jednak więcej czasu.

    Ocena to 4,5/5

    Fun

    Majestic Boards Dirt Rider daje przyjemność z jazdy, poczucie może nawet wyjątkowości i lekkiego szpanu. Nie ukrywajmy – kupując deskorolkę elektryczną, jesteś świadomy, że będziesz wzbudzał zainteresowanie prawie jak Lewandowski próbujący zamówić w McDonaldzie bezglutenowego wege burgera z jarmużem. Masz to albo w puli „ryzyka”, albo w planowanej autopromocji. Kiedy przestaniesz już zwracać uwagę na przechodniów, możesz czerpać w pełni przyjemność z jazdy. Majestic Boards dzięki zastosowaniu kół terenowych i odpowiednich traków pozwala na to zamiast martwienia się o odpadające śrubki lub wybite stawy skokowe.

    Warto zaznaczyć, że gabaryty i waga tego longboardu nie przeszkadzają, aby w razie konieczności skorzystać z komunikacji miejskiej. Nie utknąłem także w drzwiach obrotowych biurowaca.

    Brakuje, jak już wspominałem, mocy dla osób ważących w granicach 90 kg. Dlatego w moim przypadku jazda do pracy dostarczałaby mniej oczekiwanych emocji.

    Ocena to 4/5

    Podsumowanie

    Myślałem, że Dirt Rider od Majestic Boards będzie w końcu tą poszukiwaną deskorolką elektryczną do dojazdów do pracy. Byłem już praktycznie przekonany, że to ta jedyna, spełniająca oczekiwania oraz radząca sobie z piep…mi nierównościami na ścieżkach rowerowych.

    I wtedy w moje ręce wpadła, a raczej została dostarczona przez sklep Cleverboard deskorolka elektryczna Evolve Bamboo GT.

    EVOLVE BAMBOO GT All Terrain Street

    Ten longboard dostarczono mi w zestawie z kołami All Terrain oraz Street. Mówiąc bez ogródek zmienił moje postrzeganie na longboardy elektryczne i w ogóle na urządzenia elektryczne do jazdy. Nie przesadzę, pisząc, że teraz dysponując odpowiednimi funduszami, wybrałbym albo Evolve w wersji All Terrain, albo żaden inny longboard. Producenci deskorolek powinni postawić sobie ten model jako wzór i uczyć się na nim, jak ma być wykonana deskorolka elektryczna do jazdy po różnych nawierzchniach.

    Na początku konieczne było zamontowanie kół AT, aby test był zbliżony do testu Majestic Boards.

    Po montażu kół przyszedł czas na zapoznanie się z pilotem. I tutaj widać dokładnie, w którym wieku żyjemy. Ergonomia jest fantastyczna. Przyciski stawiają lekki, dynamicznie dostosowujący się opór. Dzięki temu hamowanie jest na doskonałym poziomie. Masz dokładną kontrolę siłą nacisku nad siłą hamowania. Pilot posiada czytelny wyświetlacz pokazujący przebyty dystans, ustawiony tryb prędkości i dynamiki jazdy, rozmiar kół (zmiana kół wymaga zmiany ustawień), poziom naładowania deski oraz pilota i oczywiście aktualną prędkość (koniec Endomondo odpalonego na smartfonie trzymanym w ręce – teraz można w pełni zająć się łapaniem równowagi).

    Łatwość nauki jazdy

    Dostępne tryby jazdy pozwalają dostosować moc i porywczość pojazdu do swoich umiejętności i temperamentu:

    - SLOW – na takim trybie zapoznawał się bezproblemowo z Evolve mój siedmioletni syn. Dobrze od tego właśnie ustawienia zacząć pierwsze jazdy. Łagodny start, hamowanie i prędkość maksymalna to ok. 15 km/h. Dysponujemy ok 20% mocy silników.

    - ECO – to dobry tryb na utrzymanie większego zasięgu deski i jazdę z prędkością do ok. 20 km/h. Mamy dostęp do 40% mocy.

    - FAST – ten tryb pokazuje już możliwości Evolve GT. Jazda daje odpowiedniego kopa adrenaliny, przyspieszanie jest możliwe dość ostro na każdym etapie. Czyli nawet jak jedziesz ok. 30 km/h to po dociśnięciu gazu deskorolka rwie do przodu. A to tylko 60% mocy silników! Prędkość maksymalna jest taka jak w trybie GT, jednak łagodniej do niej zmierzamy.

    - GT – agresywne przyspieszanie, 100% mocy, uciekające psy i koty, ludzie pukający się w czoło i machający swoimi reklamówkami z biedronką. Zdecydowanie potrzebne ochraniacze i kask. No i lepiej unikać miejsc, gdzie niespodziewanie możesz trafić na samochód, człowieka, psa, kota lub jeża. Tryb dla zaawansowanych dający możliwość wjazdów pod spore wzniesienia przy zachowaniu mocy.

    Producent podaje jako maksymalną prędkość 42 km/h. Udało mi się jechać ok 35 km/h. Miałem jeszcze spory zapas mocy do dyspozycji. Evolve GT jest jednak miękka i przy takich prędkościach zaczynała się niebezpiecznie chybotać. Czułem, że najmniejsza strata równowagi spowoduje, że longboard pojedzie swoją trasą, a ja zacznę szybką naukę latania w swoim kierunku. Nie miałem czerwonej peleryny, więc odpuściłem.

    Opanowanie tego longboardu na ustawieniach SLOW i ECO jest dziecinnie proste. A najlepsze jest to, że wolniejsza jazda i tak daje sporo frajdy. Na tyle, że chcesz sprawdzić się w coraz większych prędkościach i bardziej zróżnicowanym terenie. To jedyna deska, na której mój syn próbował szybkiej jazdy nawet w trybie FAST i przy prędkości blisko 25 km/h krzyczał z radości, nadal utrzymując równowagę.

    Moja ocena łatwości nauki jazdy to 5/5.

    Przyjemność z jazdy (na różnych nawierzchniach)

    Wyobraź sobie, że jest weekend, dziecko dzień wcześniej dostało zgodę na zabawę do późnego wieczoru, aby nie zafundowało, jak zawsze sobotniej pobudki o 6 rano, pies o dziwo nadal śpi i nie drepcze nerwowo przy drzwiach. A ty wymykasz się cichaczem na osiedle, żeby w spokoju poszaleć na elektrycznej deskorolce. Patrzysz na zegarek, który wskazuje 5 rano. Tak właśnie było ze mną. Nie mogłem się doczekać, by znowu pojeździć na Evolve Bamboo GT. I to uczucie zostało do teraz.

    Jazdę testową zrobiłem wcześniej w drodze do biura na tej samej trasie, na której testowałem  Majestic Boards, Teslaboards, Koowheel i Airwheel. Nie było problemów z pokonaniem dziurawej asfaltowej ścieżki rowerowej, na kostce brukowej były bardzo delikatne drgania praktycznie nieodczuwalne jako dyskomfort, ścieżki parkowe zdaje się, że są stworzone dla tego longboardu. Po wjechaniu na gładką nawierzchnię carving jak na snowboardzie daje niesamowite wrażenia.

    Oceniam przyjemność z jazdy na zróżnicowanym terenie na 5/5

    Fun

    Jeśli doczytałeś do tego miejsca, to pewnie już wiesz, że aspekt frajdy na deskorolce elektrycznej Evolve jest wg mnie na maksymalnie wysokim poziomie. Dla zobrazowania: świetnie się na niej bawiłem ja, mój syn, moja żona (która jest totalnie anty deskorolkowa), a nawet nasz pies miał frajdę ścigając się z deską. Masz tutaj wszystkie elementy, które pojawiały się pojedynczo w poprzednio testowanych longboardach: świetny design, łatwość w pokonywaniu nierówności, bardzo duża moc, ale jednocześnie możliwość łagodnego startu i hamowania, opcja zmiany kół na „szosówki”, świetny pilot z przydatnymi funkcjami. I to uczucie, kiedy mijasz rowerzystę, wciskasz gaz na pilocie i znikasz mu z pola widzenia.

    Ten element oceny wg mnie to 5/5.

    Podsumowanie

    Muszę wymienić jedynie dwie wady, jakich się dopatruję. No może trzy.

    Po pierwsze – przydałaby się jakaś wodoodporność elektroniki. Producent mówi, że stawia na inne elementy longboardu więc należy się spodziewać możliwych problemów po wjechaniu w kałużę. Na YT są dostępne filmowe poradniki jak zabezpieczyć deskę metodą domowego MacGayvera.

    Po drugie przy dużych prędkościach wahania deski stają się niebezpieczne. Wtedy warto by była sztywniejsza. Ale technologia, która by to załatwiała, pewnie podniosłaby cenę produktu kilkakrotnie.

    Po trzecie umieszczenie pasków napędowych i silników poniżej poziomu decku naraża ja na zniszczenia na nierównościach.

    No i pozostaje cena. Wiem, że za jakość trzeba płacić. Ale kwota od 6 do 8 tys. za deskorolkę jest poważnym blokerem zakupu dla większości osób.

    Na moje potrzeby dojazdów do pracy wybrałbym Evolve Bamboo GT. Dla mniej zasobnego portfela dobrym rozwiązaniem jest Majestic Boards, który w wersji z jednym silnikiem i tylko kołami terenowymi można kupić już za ok. 4300 zł. Poniżej przedstawiam w formie tabeli porównanie obu deskorolek z uwzględnieniem kilku cech, jakie były dla mnie istotne.

    Majestic Boards Dirt Rider II

    Evolve Bamboo GT All Terrain

    prędkość jaką osiągnąłem

    21 km/h (po zmianie ustawień: 37 km/h)

    35km/h (i był zapas)

    miękkość

    3 na 5

    5 na 5

    łagodny start

    5 na 5

    4 na 5

    łagodne hamowanie

    3 na 5

    5 na 5

    zryw, przyspieszenie w  czasie jazdy, odczuwalna moc

    3 na 5

    5 na 5

    właściwości terenowe

    4 na 5

    4,5 na 5

    łatwość nauki jazdy

    4 na 5

    5 na 5

    przyjemność z jazdy na różnych nawierzchniach (kostka, nierówny chodnik, ścieżki asfaltowe i parkowe)

    4,5 na 5

    5 na 5

    ogólna frajda, fun

    4 na 5

    5 na 5

    chęć poruszania się takim modelem w drodze do pracy

    4 na 5

    5 na 5

    PLUSY

    odporność na warunki atmosferyczne, zabudowanie elektroniki w decku

    super hamowanie, super osiągi, wygodny pilot

    MINUSY

    słaba moc dla ridera ok 90 kg

    przy dużej prędkości zbyt chybotliwa (z powodu miękkości)

    cena

    4 899 zł a w zestawie dodatkowo z kołami Street 5 099 zł

    od 5 899 zł z kołami AT i Street

    Post Scriptum

    Już po publikacji tego testu ekipa Majestc Boards zaprosiła mnie na jeszcze jedną jazdę. Tym razem na nowych trakach i po wprowadzeniu niewielkich zmian w oprogramowaniu deski oraz optymalnym dopasowaniu nowego pilota. Bartek pojawił się na miejscu z Dirt Rider II oraz Street Surfer II, ale z nowymi kołami PU 97 mm. Są nieco większe niż montowane standardowo. Jazda na asfalcie jest rewelacyjna. Nawet na bruku jakby nieco mniej wali po kostkach. Prędkość osiąga się bardzo łatwo, można bawić się w carving, a wg słów Bartka z Majestic Boards, slide’y wychodzą także świetnie. Miałem jednak sprawdzić DRII, więc odpaliłem dwie aplikacje do pomiaru prędkości (Endomondo i Prędkościomierz GPS na Androidzie). I nie zawiodłem się. Jest zaj..scie.

    columns="2" size="motive-grid-slider" ids="http://ekspert.ceneo.pl/wp-content/uploads/2018/06/zdjecie2.jpg|,http://ekspert.ceneo.pl/wp-content/uploads/2018/06/zdjecie1.jpg|"]

    Nowe vs stare - Majestic Boards Street Surfer z kołami PU 97 mm oraz 80 mm. Osobiście wolę te większe :-)

    Rozpędzanie się było łagodne, ale po chwili poczułem, że lampy uliczne coś za szybko mi uciekają. Sprawdziłem ekran i było już 30 km/h. Myślałem, że lecę jak Kubica, gdy niespodziewanie Bartek jadący na Street Surfer II śmignął obok mnie, jakbym stał w miejscu. Na bank nie miał podawanych w specyfikacji 40 km/h ale ZNACZNIE więcej! Sprawdziłem jeszcze hamowanie. Na szczęście jest w tym nowym pilocie to tak ustawione, że nie trzeba już trzymać przycisku bezpieczeństwa (deadman) podczas hamowania. To dużo bezpieczniejsze i wygodniejsze rozwiązanie. Nie musiałem zeskakiwać z deski przy zatrzymywaniu się, ale miałem też poczucie, że panuję nad długością trasy hamowania. Co do samego wyniku – Endomondo wskazał prędkość maksymalną na 37 km/h!

    Tak więc modyfikacje spowodowały bardzo duże polepszenie wyników jazdy. Dodam, że to dotyczy wersji z dwoma silnikami.

    Jeśli miałbym wybierać Majestic Boards dla siebie, to kupiłbym Dirt Rider II, który właśnie posiada dwa silniki oraz dokupiłbym koła PU 97 mm. W takiej konfiguracji od czasu do czasu zabierałbym dechę w wersji street, aby poszaleć w miejscach, gdzie jest równy asfalt. W wersji terenowej jeździłbym na co dzień do pracy. To trochę dziwne ale niestety jakość naszych dróg, chodników i ścieżek do tego zmusza.

    Na koniec jeszcze raz dziękuję Majestic Boards za umożliwienie jazdy testowej i życzę zapchania skrzynki mailowej zamówieniami ;-)

    Autor: Sławomir Kwiecień