Data modyfikacji:

Dark Souls II: Scholar of The First Sin - recenzja

Chcieliście jeszcze więcej tego samego? Proszę bardzo. From Software stworzyło sequel idealny poprawiając przy tym wszystkie irytujące błędy. Śmierć w grze wideo jeszcze nigdy nie była tak przyjemna.

Pierwotnie wydane w 2014 roku Dark Souls II okazało się być kontynuacją doskonałą. Gra nie tylko opierała się na sprawdzonych rozwiązaniach z części pierwszej, ale była także znacznie lepiej zoptymalizowana w stosunku do poprzedniczki oraz wprowadziła kilka udogodnień. Pewne rzeczy pozostały jednak bez zmian: wyśrubowany do granic możliwości poziom trudności i unikalny klimat mrocznego, średniowiecznego fantasy. Pomimo kilku subtelnych zmian to wciąż ta sama marka, którą pokochały miliony graczy. Po roku od premiery ukazała się natomiast edycja zawierająca wszystkie wydane wcześniej DLC, czyli Dark Souls II: Scholar of The First Sin. Jak broni się ostateczne wydanie wspomnianego sequela?

Wersja reżyserska?

Jak się szybko okazuje twórcy nie poszli na łatwiznę i nie zdecydowali się jedynie na wypuszczenie podstawowej wersji gry z dołączonymi dodatkami. Gra przy okazji konwersji na konsole nowej generacji doczekała się zmian nie tylko pod kątem optymalizacji czy poprawionej grafiki. Zmienił się także nieznacznie układ niektórych lokacji. Brak tutaj zmian fundamentalnych, jednak już na samym początku łatwo będzie zauważyć, że niektóre przejścia, z których korzystaliśmy w podstawowej wersji gry, tutaj zostały zablokowane. Za to niektóre z wcześniej zamkniętych pomieszczeń będą stały otworem. Jest to dość nietypowy zabieg, więc istnieje cień szansy, że najbardziej zatwardziali fani cyklu doszukają się w tych działaniach jakiegoś ukrytego przekazu.

Rozgrywka

Nietknięty natomiast został rdzeń rozgrywki. Od czasu premiery podstawowej wersji części drugiej nie zmienił się on ani trochę i bardzo dobrze. Charakterystyczny, zachowawczy i jednocześnie taktyczny system walki, z którego słynie seria został tu doszlifowany do granic możliwości. O ile w "jedynce" dało się zauważyć w tej materii pewne skazy, tak tutaj jest to złoto najczystszej próby. Ponownie więc do każdego, nawet najzwyklejszego wroga, będziemy podchodzić z odpowiednią dozą ostrożności. Uważne planowanie działań, wspomniana zachowawczość i nieustanne utrzymywanie gardy ponownie okażą się tu niezastąpione.

Taktyka pozostaje ta sama. Najpierw wybawiamy pojedynczego przeciwnika, by oddalił się od grupy, następnie pozwalamy by wyprowadził pierwszy cios, który parujemy tarczą, a wtedy wyprowadzamy nasz atak i tak do skutku. Nie z każdym jednak jest tak prosto. Nierzadko skuteczniejsze okaże się stosowanie uników oraz poświęcenie większej ilości czasu na poznanie taktyki przeciwnika. Jest to wręcz śmiertelnie ważne, bo wystarczy chwila nieuwagi w całej tej układance, by trzema-czterema ciosami wróg doprowadził do naszego zgonu. To wciąż jednak przystawka przed wyjątkowo wytrawnym daniem głównym, na które składają się walki z bossami.

Boss bossowi nierówny

To właśnie świadczy o fenomenie serii Souls. Poświęcamy cenne godziny, aby przebić się przez zastępy szeregowych potworów, wykorzystujących każdy, nawet najmniejszy moment naszej nieuwagi. Zadanie to bywa niezwykle żmudne, ale pragniemy iść dalej i czynić progres. Każde obozowisko oznaczone charakterystycznym ogniskiem jest niczym spełnienie marzeń. Umożliwia ono bowiem zapis gry, regenerację zdrowia oraz naszego rynsztunku, a także podróż między wcześniej zwiedzanymi już lokacjami. To jedne z niewielu bezpiecznych przystani, które pozwolą nam chociaż chwilę odpocząć w tej wyjątkowo nieprzyjaznej krainie fantasy.

Jednak zarówno starcia z szeregowymi potworami, jak i ogniska są jedynie przystankami przed zadaniem najważniejszym: długą, wymagającą, wyczerpującą (tu, drogi czytelniku, wstaw jeszcze tuzin podobnych przymiotników), ale niesamowicie satysfakcjonującą walką z bossem. Bossem niejednokrotnie przewyższającym nas siłą, zręcznością oraz wytrzymałością. O rozmiarze nawet nie wspominając, bo już sam widok naszego nemezis sprawia, że mamy ochotę już nigdy nie uruchamiać gry. Podejmujemy jednak to karkołomne wyzwanie. Poświęcamy nierzadko kilka, a nawet kilkanaście żywotów, by poznać jego taktykę walki oraz mocne i słabe strony.

Charakterystyka i rozwój postaci

Kreacja oraz rozwój naszego herosa nie zmienił się specjalnie od czasu części pierwszej, jednak znalazło się miejsce na kilka nowości. Nadal w trakcie przemierzania mrocznego świata gry zbieramy dusze, które są zarówno walutą służącą do wymiany dóbr w sklepach, jak i możemy dzięki nim awansować na kolejne poziomy doświadczenia. Ponownie też bohater reprezentowany jest przez kilkanaście specjalistycznych cech, które przekładają się na nasz poziom zdrowia, siłę, zręczność, poziom staminy (która często jest na wagę złota) i określone współczynniki ataku. Jeśli pamiętacie system rozwoju postaci z części pierwszej, to w dwójce jest praktycznie identyczny.

Kosmetycznie zmienił się natomiast sposób awansowania naszego bohatera na następne poziomy doświadczenia. Nie możemy już levelować przy każdym znalezionym przez nas ognisku. Będziemy musieli teraz każdorazowo korzystać z opcji szybkiej podróży do lokacji Majula (będącą zarazem naszą główną bazą wypadową), gdzie pewna kapłanka umożliwi nam awans na wyższe poziomy doświadczenia. Aby jednak móc awansować, podobnie jak we wcześniejszej części, będziemy potrzebować odpowiednio dużej ilości dusz. Mogłoby się wydawać, że to niepotrzebne utrudnienie, ale funkcja fast travel sprawdza się tu znakomicie. Ponadto w Majula znajduje się kilku rzemieślników i kupców, którzy sprawią, że będziemy regularnie wracać w te strony nie tylko z chęci podwyższenia swojego poziomu.

Co oferują dodatki?

Dodatki do gry, wydane po jej pierwotnej premierze, skupiają się na historii koron trzech legendarnych królów uniwersum Dark Souls II. Podobnie jak w poprzednich częściach są to rozszerzenia kierowane do najbardziej wymagających i zaprawionych w boju graczy, posiadających wysokopoziomowe postacie. Podobnie też jak we wcześniejszej odsłonie, aby dostać się do nowych lokacji, konieczne będzie wykonanie określonego zadania lub złożenie odpowiedniego przedmiotu, który posłuży nam za klucz. Gdy już jednak się tam dostaniemy, będzie tylko trudniej. Dodatkowo, ze względu na naprawdę wysoki poziom wyzwania wskazane jest zająć się dodatkami z poziomu New Game +. Doskonale wzbogacają one nie tylko rozgrywkę, ale i świat Dark Souls II podsuwając nam wiele niezwykle intrygujących wątków fabularnych.

Jak z optymalizacją?

O ile konsolowe edycje pierwszej części gry pod kątem technicznym prezentowały się w miarę przyzwoicie, pecetowy port pozostawiał naprawdę wiele do życzenia. Graczom na tej platformie dokuczały w szczególności brak możliwości uruchomienia gry w odpowiednio wysokiej rozdzielczości oraz brak należytego wsparcia dla sterowania klawiaturą i myszką. Aby móc mówić o jakiejkolwiek sensownej rozgrywce w przypadku pecetowego Dark Souls I, konieczny był zakup pada. Sterowanie za pomocą klawiatury i myszki zwyczajnie było do niczego.

W przypadku dwójki na szczęście jest zdecydowanie lepiej. Gra posiada wsparcie dla kilkunastu najpopularniejszych rozdzielczości ekranowych, w tym natywnego 1080p. Co więcej gra działa naprawdę dobrze nawet na nieco starszym sprzęcie. Twórcy wzięli sobie głosy fanów do serca, gdyż gracze pecetowi wreszcie otrzymali możliwość komfortowej rozgrywki przy użyciu klawiatury i myszy. Pomimo tego że w tego typu grach pad sprawdza się znacznie lepiej, poprawne zaprojektowanie sterowania na PC w tego typu grze zasługuje na uznanie.

Słowem podsumowania

Dark Souls II: Scholar of The First Sin to pozycja obowiązkowa dla każdego fana tego cyklu, a także znakomita okazja, by zobaczyć, o co tak naprawdę chodzi w grach studia From Software. Jest pozbawiona surowości jedynki, a przy tym pamięta o swoich najwierniejszych odbiorcach. Wyśrubowany poziom trudności, sprawiedliwe choć bolesne kary za błędy oraz złożona, taktyczna walka to walory, obok których po prostu nie można przejść obojętnie. Czekam na Dark Souls III, którego zapowiedź jest bardziej niż pewna. Chcę więcej!

Autor: Adam Szymański