Data modyfikacji:

Czy warto kupić Wojnę Krwi: Wiedźmińskie opowieści? Recenzja Thronebreakera

Graliśmy w Wojnę Krwi: Wiedźmińskie opowieści. Poniżej przeczytasz nie tylko recenzję, ale także sprawdzisz wymagania sprzętowe oraz cenę gry.

CD Projekt RED robi wszystko, żebyśmy szybko nie zapomnieli o ich najpopularniejszej grze komputerowej, jaką był Wiedźmin 3: Dziki Gon. Produkcja osiągnęła na tyle dużą popularność, że nikomu nieznany pisarz Andrzej Sapkowski postanowił napisać na jej podstawie kilka książek. Czy jakoś tak, już sam się w tym pogubiłem... Istotne jest to, że w ostatnich przygodach Geralta mogliśmy grać w specyficzną grę karcianą, którą umilali sobie czas ludzie (i nieludzie) w wolnych chwilach. Polski producent zauważył potencjał swojej minigierki i postanowił oddzielić ją od gry, tworząc oddzielne dzieło. W taki oto sposób powstała Gwint: Wiedźmińska gra karciana. Niestety, wbrew oczekiwaniom, tytuł nie zdobył oszałamiającej popularności. O statusie chociażby takiego Hearthstone'a warszawskie studio mogło co najwyżej pomarzyć.

WOJNA KRWI: WIEDŹMIŃSKIE OPOWIEŚCI - OPINIA

Producent nie złożył jednak broni, tylko postanowił walczyć o swoje dzieło. Multiplayerowy Gwint otrzymał właśnie dużą aktualizację poprawiającą i usprawniającą wiele mechanik, ale to nie koniec atrakcji dla graczy. CD Projekt RED przygotował poboczny projekt zatytułowany Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści (za granicą Thronebreaker). Początkowo miał być to zaledwie niewielki dodatek fabularny do podstawowej wersji gry, lecz rozrósł się tak bardzo, że postanowiono wydać go jako oddzielną grę. Nic dziwnego, wszakże ukończenie głównego wątku fabularnego z jednoczesnym zaliczaniem misji pobocznych może zająć nawet trzydzieści godzin. Jest to niesamowity wynik, zwłaszcza gdy zerkniemy na cenę tytułu. Twórcy Wiedźmina w dalszym ciągu wiedzą, jak przyciągnąć do siebie fanów Dzikiego Gonu.

  • Kup gry konsolowe na Ceneo.pl
  • Fabuła skupia się na losach królowej Lyrii i Rivii. Meve to twarda babka, która nie boi się zarządzać wielkimi armiami i samemu brać udziału w wielkich starciach. Postać jest niezwykle charyzmatyczna i nieoczywista, więc poznawanie jej historii potrafi zaintrygować. Z nieukrywaną przyjemnością obserwowałem poczynania wojowniczki. Warto od razu dodać, że gracze też mają wpływ na jej charakter oraz postrzeganie przez ludzi z jej królestwa. Wielokrotnie musimy podjąć decyzje, których konsekwencje mogą być natychmiastowe lub odczujemy ich znaczenie dopiero w późniejszej fazie gry. Rozgrywka jest dosyć liniowa, więc przynajmniej dzięki temu mamy poczucie większej złożoności.

    WIEDŹMIŃSKA GRA DLA KAŻDEGO

    Jak zapewne doskonale wiecie, starcia w Wojnie Krwi: Wiedźmińskich opowieściach opierają się na rozwiązaniach zapożyczonych z Gwinta. Twórcy nie zrobili natomiast zwykłego "kopiuj-wklej", tylko ambitniej podeszli do zadania. Potyczki są różnorodne, a przed graczami stawiane są często skomplikowane i wymagające cele. Zazwyczaj nie wystarczy wygrać wyłącznie dwóch rund dzięki większej ilości punktów. Często jesteśmy zmuszeni do zniszczenia konkretnej karty przeciwnika lub do osiągnięcia konkretnego wyniku. Karciane etapy są naprawdę wymagające, przez co mniej ogarnięte w tego typu grach osoby (np. ja!) mogą mieć sporo problemów z dotarciem do finału. Na szczęście, CD Projekt RED zaoferował trzy poziomy trudności - Łowca przygód, Zaprawiony w bojach i Łamacz kości. W przypadku tego pierwszego, istnieje możliwość pominięcia walki. Idealne rozwiązanie dla graczy, którym zależy przede wszystkim na poznaniu fabuły.

    A trzeba przyznać, że historia w Thronebreaker stoi na niezwykle wysokim poziomie. Producent przygotował opowieść stojącą na równie wysokim (jeśli nie wyższym) poziomie, co w Dzikim Gonie. Fabuła jest przesiąknięta klimatem książek Sapkowskiego - objawia się to zarówno pod względem kreacji postaci, jak i nawet sposobu ich wypowiadania zdań. Głównym wątkiem jest wyniszczająca wojna pomiędzy Królestwami Północy a Cesarstwem Nilfgaardu. Nie brakuje więc wielu dramatycznych i przerażających sytuacji, które wywołują autentyczną złość u gracza. Nie zabrakło również zabawniejszych opowiastek, z których słynęły zarówno gry, jak i książki o Wiedźminie. Na szczególną uwagę zasługuje oprawa dźwiękowa - dubbing stoi na tak genialnym poziomie, że nie miałem serca przewijać dialogów, jak to mam w zwyczaju.

    CZY WARTO KUPIĆ WOJNĘ KRWI: WIEDŹMIŃSKIE OPOWIEŚCI?

    Wojna Krwi: Wiedźmińskie opowieści to pełnoprawna, świetna gra, którą z całego serca polecam wszystkim miłośnikom prozy Sapkowskiego i gier studia CD Projekt RED. Produkcja ma kilka gorszych stron, ale po pewnym czasie można przymknąć na nie oko. Zalety są na tyle duże, że żadne wady nie są w stanie odciągnąć mnie od komputera. Thronebreaker udowodnił, że można stworzyć masę gier w tym uniwersum i wcale nie potrzeba do tego Geralta. Liczę na to, że jeszcze niejednokrotnie przyjdzie nam powrócić do świata pełnego wojen, potworów i pięknych czarodziejek. Recenzowany przeze mnie tytuł udowodnił, że jest ku temu ogromny potencjał.

    OCENA KOŃCOWA: 87/100

    Grę do testów dostarczyły firma CD Projekt RED, za co serdecznie dziękujemy!


    WOJNA KRWI: WIEDŹMIŃSKIE OPOWIEŚCI – WYMAGANIA SPRZĘTOWE PC

    WYMAGANIA MINIMALNE – procesor: Intel Celeron G1820 2.7 GHz / AMD A4-7300 3.8 GHz, pamięć RAM: 2 GB, karta graficzna: 1 GB GeForce GT 710 / Radeon HD 4650 lub lepsza, miejsce na dysku twardym: 4.5 GB HDD

    WYMAGANIA REKOMENDOWANE – procesor: Intel Core i3-6100 3.7 GHz / AMD FX-6300 3.5 GHz, pamięć RAM: 4 GB, karta graficzna: 2 GB GeForce GTX 660 / Radeon R7 265 lub lepsza, miejsce na dysku twardym: 4.5 GB HDD

    THRONEBREAKER – CENA

    Wojna Krwi dostępna jest wyłącznie w cyfrowej dystrybucji, dlatego osoby myślące o kupnie wersji pudełkowe, musza niestety obejść się smakiem. Co ciekawe, grę dostaniemy wyłącznie na platformie GOG. W tej chwili, gra kosztuje dokładnie 99.99 zł.*

    Wersja na PC – sprawdź aktualną cenę

    * Podana wcześniej cena Wojny Krwi obowiązują w chwili publikacji tekstu. Jeśli czytacie go później, mogą prezentować się już inaczej. Żeby sprawdzić, jak wyglądają aktualnie, kliknijcie w powyższe linki.

    Autor: Łukasz Morawski