Data modyfikacji:

Czy da się zabić boga? Recenzja Dishonored: Death of the Outsider

Świetna, ale krótka przygoda.

Krew uzurpatorki na posadzce cesarskiego pałacu w Dunwall nie zdążyła nawet wyschnąć, a my już wyruszamy na kolejną wielką przygodę do Karnaki, Klejnotu Południa na Skraju Świata. Dishonored: Death of the Outsider to samodzielny dodatek do Dishonored 2, w którym Billie Lurk z pomocą legendarnego zabójcy Dauda podejmie próbę zabicia Odmieńca. Czy zabicie boga będzie w ogóle możliwe?

Nie odpowiem na to pytanie, aby nie zdradzić zbyt wiele na temat fabuły Dishonored: Death of the Outsider, ale możecie być pewni, że Arkane Studios, jak zwykle zresztą, dało graczom wolną rękę w kwestii tego, w jaki sposób i czy w ogóle kogokolwiek pozbawić życia. Szczególne wrażenie wywarła na mnie trzecia misja, w której Bille musi ukraść potężny artefakt z pilnie strzeżonego banku. Zrezygnowałem z rozwiązania siłowego i pierwsze kroki skierowałem do zamkniętej z powodu morderstwa właściciela apteki, aby wykraść z niej środek nasenny. Po krótkim śledztwie okazało się, że majątek aptekarza wyprzedawany jest na lokalnej aukcji. Dzięki mocom Pustki skradłem twarz przechodnia i wziąłem w niej udział. Ze zdobytą butelką laudanum udałem się do banku, gdzie wprowadziłem środek nasenny poprzez szyb wentylacyjny. Po chwili strażnicy spali słodkim snem. Kiedy cel był już w zasięgu mojej ręki, jeden przebudził się i wszczął alarm. Do sejfu wezwana została dodatkowa ochrona. Na szczęście, znałem kody bezpieczeństwa, więc udało mi się odwołać straż i wejść do skarbca bez większego problemu.

Niemal nieograniczona swoboda to pierwszy atut Dishonored: Death of the Outsider. Drugim są nowe magiczne moce. Billie może rozmawiać ze szczurami, w mgnieniu oka przenosić się z miejsca w miejsce, podróżować w spektralnej formie i oznaczać wrogów, skraść twarz przechodnia lub strażnika, aby przekraść się niezauważenie przez punkt kontrolny czy znokautować przeciwnika przy pomocy potężnego Uderzenia Pustki. Arsenał bohaterki wzbogacił się też o minę hakową, która może rozerwać wroga na strzępy. W przeciwieństwie do Dishonored i Dishonored 2, w Death of the Outsider nie da się rozwijać umiejętności specjalnych i magicznych mocy naszej postaci. Można za to tworzyć własne amulety, a po skończeniu głównego wątku fabularnego rozpocząć nową grę plus z mocami z Dishonored 2.

Niestety, pomimo tego, że Dishonored: Death of the Outsider opowiada najciekawszą jak dotąd historię, przygoda kończy się zanim tak naprawdę się rozpocznie. Na pocieszenie twórcy przygotowali kilka zadań pobocznych w postaci kontraktów, ale uczucie niedosytu i tak towarzyszyło mi, kiedy na ekranie zobaczyłem napisy końcowe. Na szczęście, dzięki ogromnej swobodzie nawet drugie lub trzecie podejście do gry nie będzie wiało nudą. Nic nie pomoże natomiast warstwie wizualnej, na której czas niestety odcisnął już swoje piętno. Unikalny styl graficzny Dishonored inspirowany obrazami olejnymi nadal urzeka, ale nie wywiera na pewno tak wielkiego wrażenia, jak kiedyś.

Dishonored: Death of the Outsider to ekscytujący, ale krótki rozdział w historii świata stworzonego przez Arkane Studios. Mocnymi stronami dodatku są ogromna swoboda działania oraz zupełnie nowe magiczne moce i arsenał, dzięki którym tytuł nieprędko popadnie w zapomnienie. Warstwa wizualna gryzie już trochę w oczy i to pomimo unikalnego stylu, ale w przypadku Dishonored to nie grafika gra pierwsze skrzypce. Warto zwrócić uwagę również na to, że fabuła Death of the Outsider skonstruowana została w taki sposób, że z gry przyjemność będą czerpali nie tylko zagorzali fani, ale także nowicjusze.

OCENA KOŃCOWA: 80/100

PLUSY:

+ ogromna swoboda rozgrywki

+ nowe moce magiczne

+ fabuła

+ Nowa Gra Plus

MINUSY:

- przestarzała grafika

- zdecydowanie za krótka

Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękujemy!

 

Autor: Dawid Sych