Data modyfikacji:

Buszujący we wspomnieniach. Recenzja Get Even

Mroczny psychologiczny thriller, który wciągnie was bez reszty.

Po niedawnej wizycie w siedzibie gliwickiego studia The Farm 51 wiedziałem, że Get Even będzie grą dobrą. Nie spodziewałem się natomiast tego, że po przedpremierowym pokazie, finalna wersja wywrze na mnie aż tak wielkie wrażenie. Panie i Panowie, czapki z głów, Get Even to bez wątpienia jedna z najciekawszych polskich gier tego roku i osłoda na gorzki smak rozczarowania po Husk i Inner Chains.

UPROWADZONA

Jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach z rozgrywki, Get Even rozpoczyna się od trzęsienia ziemi. Black, w którego wciela się gracz, próbuje uratować z rąk porywaczy młodą dziewczynę. Gdy ją odnajduje, okazuje się, że złoczyńcy przyczepili do jej ciała uzbrojony ładunek wybuchowy. Desperacka próba wpisania kodu rozbrajającego kończy się fiaskiem, a bomba wybucha. Kiedy nasz bohater otwiera oczy, okazuje się, że znajduje się w czymś, co przypomina szpital psychiatryczny rodem z horrorów. Odrapane ściany, zniszczone sprzęty, opuszczone korytarze i odległe krzyki to nasza nowa rzeczywistość.

Twórcy przez cały czas romansują z ideą wirtualnej rzeczywistości i wykorzystywaniem jej w celu eksploracji wspomnień, zarówno własnych, jak i cudzych. Żeby nie zdradzać zbyt wiele, powiem jedynie, że przygotowali kilka zaskakujących zwrotów akcji, dzięki którym fabułę śledzi się z zapartym tchem. Narracja jest trochę chaotyczna, ale to zabieg w pełni zamierzony przez twórców - im bliżej końca, tym więcej elementów układanki zaczyna do siebie pasować. Co ciekawsze, wraz z rozwojem opowiadanej historii, zmienia się mechanika rozgrywki, dlatego przy Get Even naprawdę trudno o nudę.

MISZ MASZ

W zgodzie z duchem czasu, gra gliwickiego studia jest wariacją na temat różnych gatunków. Strzelanka przeplata się w Get Even z elementami gry przygodowej i thrillera psychologicznego. Smartfon, który posiada nasz bohater, wyposażony jest w latarkę UV i kamerę termiczną pomocne przy rozwiązywaniu prostych zagadek. Wbudowany skaner umożliwia gromadzenie dowodów oraz przypominanie sobie elementów otoczenia. Tak jest! Pamięć bywa zawodna, ale jeżeli Black przypomni sobie na przykład, że obok niego stała skrzynia, będzie mógł przemknąć niezauważony za plecami przeciwników... chyba, że bohater akurat zablokuje się na przeszkodzie. O dziwo, do wersji gry przeznaczonej do recenzji wkradło się trochę więcej błędów niż do testowanej przeze mnie w kwietniu. Na szczęście było ich niewiele.

Na osobny akapit zasługuje CornerGun, wokół którego nie tylko krąży fabuła, ale stanowi on także integralny element gry. Łamana konstrukcja broni umożliwia bohaterowi rażenie przeciwników z ukrycia. Z kolei zoom i kamera termiczna wbudowane w smartfon pozwalają na znacznie większą precyzję. Jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach, nie jest to gadżet na miarę Gravity Guna z Half-Life’a czy Dubstep Guna z Saint’s Row 4, ale i tak daje sporo frajdy. Skoro już o strzelaniu mowa, koniecznie trzeba zaznaczyć, że Get Even nie faworyzuje brutalnej wymiany ognia, wręcz przeciwnie! Oczywiście nie mogło zabraknąć też trudnych wyborów, które niestety nie mają tak wielkiego wpływu na fabułę, na jaki liczyłem.

FOTOREALIZM

Jedną z największych atrakcji Get Even jest to, że jak dotąd chyba żadna inna gra nie wykorzystywała na tak wielką skalę technologi skanowania 3D rzeczywistych lokacji i postaci, która rozwijana jest w siedzibie gliwickiego studia w ramach projektu Reality 51. Bogactwo detali jest niesamowite. Żaden grafik nie stworzyłby takich popękanych tynków, łuszczących się tapet czy rozsypujących się murów. Uzyskane dzięki skanowaniu 3D efekty przyciągają wzrok, jednak twórcy musieli zapłacić za nie jakością tekstur, które z bliska nie są już tak ostre. Przemielenie przez kartę graficzną tak wielkiej liczby detali i wyświetlenie ich na ekranie w wyższej rozdzielczości wymagałoby zapewne posiadania znacznie potężniejszego sprzętu. Nawet w obecnej postaci, przytrafiło mi się kilkakrotnie drobne klatkowanie.

Ścieżka dźwiękowa i warstwa audio, jak już wspominałem w pierwszych wrażeniach to klasa sama w sobie. Muzykę do Get Even skomponował Olivier Deriviere, który odpowiada m.in. za ścieżkę dźwiękową do Assassin’s Creed IV: Freedom Cry czy Remember Me. Swoje niepowtarzalne brzmienie muzyka zawdzięcza mieszance elektronicznej orkiestry z instrumentami brukselskiej filharmonii. Ukłony należą się też dźwiękowcom, którym udało się zbudować atmosferę pełną napięcia i niepewności. Polecam podejście do Get Even z dobrymi słuchawkami na uszach! Wrażenia gwarantowane.

POWÓD DO DUMY

Po przeciętnym Husku i niegrywalnym Inner Chains, Get Even jest jak pierwszy promień słońca po długiej zimie. Ambitna i wciągająca fabuła, pomysłowa mechanika rozgrywki mocno związana z opowiadaną historią i wykorzystanie innowacyjnej technologii to trzy główne atuty najnowszej produkcji gliwickiego studia. Chociaż rozmachem nie dorównuje ona na pewno przywoływanemu zawsze jako przykład polskiej zaradności Wiedźminowi, to jest to krok w dobrą stronę. Get Even jest tak bardzo inne od tego, w co gram na co dzień, że po prostu nie mogłem oderwać się od ekranu telewizora i gwarantuję wam, że lada dzień powrócę do gry, aby przejść ją ponownie. Przesunięcie premiery z powodu zamachu terrorystycznego w Manchasterze wzbudziło moje obawy, ponieważ machina marketingowa została zatrzymana w biegu, wychodzę jednak z założenia, że dobra gra obroni się sama, a Get Even jest dobry, diablo dobry.

Grę do testów dostarczyły firmy The Farm 51 i Cenega, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Dawid Sych