Data modyfikacji:

Budżetowa post-apokalipsa: recenzja Krai Mira Edycja Rozszerzona

Czyli jak niewielkie studio zmierzyło się z legendą.

Krai Mira to inspirowany serią Fallout post-apokaliptyczny erpeg, którego akcja toczy się na wypalonej przez słońce i napromieniowanej w wyniku wielkiego wybuchu wyspie, której ziemia przesiąknięta jest toksycznymi odpadami i krwią. Produkcja studia Tell-Tech miała swoją premierę prawie rok temu, ale dopiero teraz, dzięki staraniom wydawnictwa Cenega, wypuszczona została na polski rynek w pudełkowej edycji rozszerzonej. Zeszłoroczny debiut jakoś mi umknął, dlatego z niekłamanym zapałem zabrałem się na nowe wydanie Krai Mira. Czy gra Tell-tech Studio warta jest uwagi? Przekonajcie się.

POWRÓT DO PRZESZŁOŚCI

Każdy, kto pamięta pierwszego i drugiego Fallouta, z miejsca zauważy, że inspiracje kultową serią Black Isle Studios nie ograniczają się tylko i wyłącznie do specyficznego, post-apokaliptycznego klimatu, ale obejmują także mechanikę rozgrywki i wiele wiele innych elementów. Nie ukrywam, że spodobał mi się ten powrót do przeszłości, ale prawda jest niestety taka, że mechanizmy, które zdawały egzamin prawie 20 lat temu, dzisiaj są już mocno anachroniczne i bardziej straszą topornością niż zachęcają do zabawy.

Moim największym zarzutem wobec twórców Krai Mira jest jednak to, że brali wszystkie pomysły, jak leci, niezależnie od tego czy sprawdziły się one w serii Fallout, czy nie. Najbardziej doskwierała mi minimalna kontrola nad towarzyszami - vide Fallout 1 - i to, że zdecydowanie zbyt często pakowali się oni pod kule przeciwników. W grze roi się też od niewielkich błędów, które może nie obrzydzają rozgrywki, ale na pewno wpływają na ogólny odbiór gry.

NISKI BUDŻET W OCZY KOLE

Jak już wspomniałem wyżej, za produkcję Krai Mira odpowiada studio Tell-Tech. Zespół składa się z zaledwie trzech członków, którymi są Rostyslav Kravtsiv (projektowanie, grafika, programowanie, tekst), Piotr Koczewski (muzyka i efekty dźwiękowe) oraz Ceslav Sukstul (grafika)... i to niestety widać już od pierwszych chwil spędzonych z Krai Mira. Lokacji jest sporo, ale są puste i niewiele się na nich dzieje. Otworzyć gęby też nie ma za bardzo do kogo, a jeżeli uda się nam już nawiązać konwersację, to daje się odczuć, że zarówno za scenariusz, jak i dialogi nie odpowiadał profesjonalista, ale zapalony amator.

Edycja Rozszerzona wzbogaca grę o zupełnie nowe lokacje oraz zdarzenia losowe, postaci niezależne i dialogi, jak również przedmioty ekwipunku. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to sporo. Niestety, z zawartością dodatkową czy bez, świat gry i tak świeci pustkami. Atrakcyjność zabawy podnoszą zdarzenia losowe, ale i one po dłuższej chwili zaczynają się zapętlać. Edycja Rozszerzona wprowadza też usprawnienia w zakresie interfejsu użytkownika oraz sztucznej inteligencji broni dystansowej.

Krai Mira wizualnie prezentuje się bardzo przeciętne, ale nie da się ukryć, że w przypadku gry post-apo ma to czasem swój urok, pustkowia są przez to bardziej puste, a apokaliptyczny klimat bardziej przejmujący. Nie zmienia to jednak faktu, że grafika często jest też nieczytelna i zwyczajnie gryzie w oczy. Na słowa uznania zasługują natomiast klimatyczne grafiki przedmiotów z ekwipunku bohatera. Zdecydowanie lepiej wypada muzyka skomponowana przez Piotra Koczewskiego. Nie jest to może ścieżka dźwiękowa, którą będę odpalał w wolnej chwili, ale przyjemnie się jej słucha i całkiem nieźle podkreśla atmosferę gry.

CIEŃ LEGENDY

Krai Mira budzi silne skojarzenia z pierwszą i drugą częścią serii Fallout. Niestety, nawet najlepsze chęci nie pomogą, kiedy z legendą mierzy się zaledwie trzech ludzi. Niewielki budżet produkcji widoczny jest na pierwszy rzut oka, a zawartość dodatkowa, jaką wprowadza Edycja Rozszerzona, nie jest na tyle bogata, aby wpłynąć widocznie na wrażenia płynące z zabawy. Niedostatki gry rekompensuje na pewno niewielka cena - tytuł dostępny jest za niespełna 30 zł. Jeżeli pociąga Was post-apo i niestraszna jest Wam staroszkolna mechanika, warto dać Krai Mira szansę. W innym przypadku, lepiej sobie odpuśćcie.

Grę do testów dostarczyła firma Cenega, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Dawid Sych