Data modyfikacji:

Bombshell - recenzja

Duchowy spadkobierca Duke Nukem daje radę!

Kiedy Internet obiegła informacja, że z powodu pozwu złożonego przez Gearbox 3D Realms zdecydowało się przemianować Duke Nukem: Mass Destruction na Bombshell, a Księcia zastąpić Shelly, fani poczuli rozczarowanie. Czy słusznie? Postanowiliśmy przekonać się na własnej skórze.

Shelly „Bombshell” Harrison

Pierwotnie Shelly miała jedynie wspierać Księcia, ale koniec końców stała się centralną postacią gry, na której barkach spoczął los prezydent Stanów Zjednoczonych i całej Ziemi. Jak bohaterka poradziła sobie z niezwykle trudnym zadaniem, jakim było zastąpienie Duke'a?

Silnych kobiet w świecie elektronicznej rozrywki nadal jest jak na lekarstwo, dlatego Shelly stanowi miłą (nie tylko dla oka) alternatywę dla butnego Księcia, a przy tym nie ustępuje mu ani odwagą, ani pewnością siebie, ani - chociaż innego rodzaju - poczuciem humoru.

Nie ma sensu skupiać się za bardzo na fabule gry, ponieważ stanowi ona jedynie pretekst dla krwawej jatki, która staje się naszym udziałem. Bombshell nie próbuje udawać, że ma większe aspiracje. Celem jest wyłącznie rozrywka w najczystszej, bezrefleksyjnej postaci.

Action RPG czy gra akcji z elementami RPG?

Na oficjalnej stronie internetowej widnieje informacja, że Bombshell jest grą Action RPG, ja jednak bardziej skłaniałbym się ku opinii, że mamy do czynienia z grą akcji z elementami gry role-playing. Na pierwszy rzut oka różnica wydaje się niewielka, ale w rzeczywistości jest ogromna.

Brak otwartego świata, ograniczona liczba opcji rozwoju postaci i szczątkowa fabuła to marny materiał na grę role-playing, nawet taką, w której nacisk położony został przede wszystkim na element zręcznościowy. Z drugiej jednak strony, to wszystko, czego potrzeba dobrej grze akcji.

Mimo to Bombshell przez cały czas stara się zachowywać pozory. Te najbardziej widoczne to rzut izometryczny przywodzący na myśl hity z końca lat 90. i zadania poboczne, które są jednak na tyle mało rozbudowane, że nie zwiodą nawet mało obytych z gatunkiem role-playing.

Mechaniczne ramię

Najbardziej "erpegowym" elementem gry jest mechaniczne ramię bohaterki, które wraz z kolejnymi poziomami doświadczenia i zdobytymi funduszami możemy ulepszać. Poza tym rozwijamy umiejętności specjalne oraz zwiększamy poziom życia, pancerza i energii.

Koniecznie trzeba wspomnieć o tym, że największa broń Bombshell nosi swojsko brzmiące imię - Amiga - i ma własną osobowość. W przerwach pomiędzy sianiem spustoszenia obie bohaterki prowadzą ze sobą konwersacje. Niestety, zwykle są one nijakie i brak im pazura.

O ile mechaniczne ramię nie jest wymarzonym partnerem do konwersacji, o tyle stanowi potężne narzędzie zniszczenia. Amiga transformuje się w jeden z dziewięciu rodzajów broni, wśród których znalazły się perełki, takie jak Ion Maiden, P.M.S., czy MotherFlakker.

Dostępny arsenał sieje prawdziwe spustoszenie wśród wrogów, nie sprawia jednak, że jesteśmy nieśmiertelni. Szkoda, że twórcy postawili na ilość, a nie na jakość, przez co walka, również z bossami, dosyć szybko robi się monotonna.

Ogień i lód

Podczas zabawy przemierzymy w sumie cztery światy, z których każdy posiada charakterystyczny rys; różnią się stylem i kolorystyką. Całkiem nieźle wypadają też modele postaci. Ogólnie oprawa graficzna robi bardzo dobre wrażenie, co jest zasługą silnika Unreal 3.

W równie ciepłych słowach można wypowiedzieć się na temat ścieżki dźwiękowej, która przypadnie do gustu przede wszystkim amatorom mocnego brzmienia. Gorzej wypadają głosy postaci, które podczas przerwyników filmowych w ogóle nie były zsynchronizowane z ruchem warg.

Co poszło nie tak?

Recenzje, które krążą w sieci od kilku dni, nie zostawiły na grze suchej nitki, w mojej opinii niesłusznie. Bombshell jest solidnym tytułem, ale daleko mu do hitu. Miażdżące opinie mogą wynikać ze zbyt dużych oczekiwań fanów i dziedzictwa pozostawionego przez Księcia.

Można przyczepić się do braku otwartego świata, słabej i sztampowej fabuły, czy słabego systemu rozwoju postaci i wkradającej się z czasem do zabawy monotonii. Gra ma jednak równie dużo zalet - można zaliczyć do nich dynamiczną rozgrywkę, humor i oprawę audiowizualną.

Ja sam bawiłem się całkiem nieźle i nie mam wielu powodów do narzekań. Może dlatego, że nastawiłem się na grę akcji z elementami RPG, a nie grę Action RPG. Mój jedyny zarzut pod adresem Bombshell to nieco zbyt wygórowana cena, jak na to, co gra ma do zaoferowania.

Autor: Dawid Sych