Data modyfikacji:

Bloodborne: The Old Hunters - recenzja

W mieście Yharnam zawitali nowi wrogowi czekający na ubicie.

Bloodborne skutecznie kontynuował politykę studia From Software, stawiającą na wymagającą rozgrywkę i bardzo tajemniczą historię. Tytuł odniósł równie duży sukces co seria Dark Souls, dzięki czemu otrzymaliśmy pierwsze fabularne rozszerzenie. Czy dorównało podstawowej wersji gry? Tego dowiecie się z dalszej części tekstu.

Rąbek tajemnicy uchylony

Historię Yharnam i jego mieszkańców poznawaliśmy dotychczas z różnych zapisków, enigmatycznych wypowiedzi NPC-ów oraz z wielu charakterystycznych elementów otaczającego nas świat. The Old Hunters rzuca trochę więcej światła na opowieść (i to dosłownie, wszakże dodatek rozgrywa się w ciągu "dnia"), przybliżając losy niektórych z tropicieli, którzy tak samo jak główny bohater utknęli w koszmarnym mieście. Ujawniono więcej faktów dotyczących Kościoła Uzdrowienia i jego założyciela. Na swojej drodze spotkamy również nowe postaci niezależne, zdradzające kolejne fragmenty układanki.

Akcja produkcji ma miejsce głównie w tych samych lokacjach, co podstawowa wersja gry. Nie ma tu jednak wtórności, ponieważ miejscówki zostały odpowiednio zmodyfikowane. Momentami wydają się być kompletnie odmienne od oryginalnych. Dodatkowy nagrobek umożliwia przejście do całkowicie świeżych fragmentów Yharnam, w których wcześniej nie mieliśmy sposobności zagościć.

Na szczególną uwagę zasługuje świetnie zaprojektowana Wieża Zegarowa. Układ lokacji został delikatnie inaczej zaprojektowany. Nie są to wyłącznie pomieszczenia tworzone na wzór labiryntu, ale to już najlepiej odkrywać samemu.

Jest w czym wybierać

From Software wzięło uwagi graczy do serca i wyciągnęło odpowiednie wnioski. Jednym z poważniejszych zarzutów kierowanych w stronę Bloodborne'a była stosunkowo mała ilość broni oraz umiejętności protagonisty. Rozszerzenie wprowadza zatem całkowicie nowe rodzaje oręża, które zachwycają pomysłowością, a także oryginalnym podejściem do tematu.

Jednym z ciekawszych narzędzi zbrodni jest niewątpliwie Łukomiecz Simona. Jak sama nazwa wskazuje, łączy w sobie broń sieczną z miotającą. W jednej chwili możemy rąbać przeciwników mieczem, żeby za chwilę cisnąć w nich ostrymi strzałami. Interesująco prezentuje się również Gatling Gun, zalewający oponentów gradem morderczych pocisków.

Kto do posiekania?

The Old Hunters wprowadza także dodatkowych przeciwników. Walki z bestiami nadal są istotne, jednak tym razem większą uwagę poświęcono tytułowym tropicielom. Zwiększono tym samym poziom trudności, gdyż łowcy są znacznie bardziej przebiegli od reszty przeciwników. Potrafią zastawiać pułapki, a w zanadrzu mają część ruchów, z których może korzystać główny bohater. Na dodatek, niektórzy mini bossowie z "podstawki", tutaj robią za zwykłych wrogów.

Od zawsze w produkcjach From Software wisienkami na torcie były starcia z potężnymi i diabelnie ciężkimi do zabicia bossami. Nie inaczej jest w przypadku rozszerzenia, podczas gry (przejść DLC zamyka się między 10-15 godzinami) napotkamy aż pięciu "szefów".

Większość z nich standardowo zabierze nam mnóstwo żyć, co akurat nie powinno być jakimś szokującym faktem. Niestety, praktycznie każdy z bossów korzysta z taktyk, z jakimi mieliśmy do czynienia w oryginale. Walki nadal są wciągające, jednak chciałoby się czegoś bardziej zaskakującego.

Koniec łowów

Bloodborne: The Old Hunters to dodatek z prawdziwego zdarzenia. Za trochę ponad osiemdziesiąt złotych otrzymujemy porządne rozszerzenie, wystarczającr na kilkanaście godzin grania. Produkcja zawiera mnóstwo ukrytych smaczków, których wykrycie powinno dodać do ostatecznego wyniku jeszcze trochę czasu.

Miłośników "podstawki" raczej nie trzeba zachęcać, ale osoby, mające dotychczas wątpliwości, powinny spróbować swoich sił w mieście Yharnam. Szczególnie, że DLC można kupić w pakiecie z Bloodbornem w edycji Games of the Year. Takich ekskluzywnych tytułów powinno być na PlayStation 4 znacznie więcej.

Grę do testów dostarczyła firma Sony Computer Entertainment Polska, za co serdecznie dziękujemy!

Autor: Łukasz Morawski