Data modyfikacji:

Adr1ft - recenzja

Oprawa graficzna to nie wszystko.

Adr1ft to jedna z pierwszych produkcji dedykowanych okularom wirtualnej rzeczywistości Oculus Rift. Jako że nadal czekamy na własną parę, postanowiliśmy przekonać się, czy tytuł poradzi sobie również bez nich. Niestety, nie wszystko zagrało tak, jak powinno.

First Person Experience

Zaczyna się ciekawie. Niedaleka przyszłość. Orbita okołoziemska. Budzimy się na uszkodzonej stacji kosmicznej nie wiedząc, co doprowadziło do tragicznego w skutkach wypadku, ani co stało się z resztą załogi. Celem, który nieustannie nam przyświeca, jest oczywiście poznanie odpowiedzi na oba pytania i znalezienie sposobu na powrót na Ziemię. Niestety, dalej jest już nieco gorzej.

Podczas przemierzania rozlatującej się stacji kosmicznej odnajdujemy nagrania, jak również terminale z korespondencją mailową członków załogi rzucające nieco światła na wydarzenia, do których doszło w trakcie misji. Klasyczne rozwiązanie, które bez wątpienia sprawdziłoby się, gdyby nie fakt, że zanim Adr1ft tak naprawdę się rozkręci, naszym oczom ukazują się napisy końcowe.

Na dobrą sprawę zabrakło praktycznie wszystkich elementów składających się na dobry scenariusz. Nie uświadczymy tu ani ciekawej intrygi, ani zaskakujących zwrotów akcji, w zasadzie to w ogóle nie uświadczymy fabuły. Na oficjalnej stronie internetowej znajdziemy informację, że Adr1ft  jest "wciągającym przeżyciem pierwszoosobowym" i tak też należy tę grę odbierać.

Grawitacja

Jako że cały czas znajdujemy się w stanie nieważkości, nie pozostaje to bez wpływu na sposób poruszania się. Powiem krótko: w kosmosie nie byłem, ale dokładnie tak to sobie wyobrażałem. Na początku przemieszczanie wydaje się uciążliwe i irytujące, ale po kilku chwilach spędzonych z grą można się przyzwyczaić. Pozytywnie, aczkolwiek z jednym wyjątkiem, odbieram też HUD, który prawdziwych rumieńców nabiera zapewne dopiero w okularach wirtualnej rzeczywistości.

Wyjątek, o którym wspomniałem powyżej, to dwuwymiarowy kompas, który z wiadomych powodów nie sprawdza się w przestrzeni kosmicznej. Czasami zdarzało mi się gubić drogę. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak denerwujące to było, zważywszy na fakt, że astronauci nie są zbyt mobilni. Kolejnym niedopatrzeniem jest sztuczne podnoszenie poziomu trudności przez wprowadzenie konieczności ciągłego uzupełniania tlenu, który nieustannie ucieka przez rozszczelniony skafander kosmiczny, jak również jego przesadzona podatność na uszkodzenia.

Uczta dla oczu

Adr1ft nie zawodzi pod względem oprawy audiowizualnej. Mimo że grafika jest może nieco zbyt sterylna (vide Obcy: Izolacja), robi naprawdę niesamowite wrażenie, począwszy od widoku Ziemi, przez stację kosmiczną, której elementy dryfują w przestrzeni kosmicznej, po drobiazgi, takie jak woda, czy liście unoszące się w stanie nieważkości. Bez dwóch zdań majstersztyk. Równie dobrze wypada oprawa dźwiękowa, na którą składa się przygrywająca od czasu do czasu klimatyczna muzyka i o wiele bardziej wymowna... cisza, które doskonale budują atmosferę osamotnienia.

W oczekiwaniu na wirtualną rzeczywistość

Jak już wspomniałem we wstępie, Adr1ft jest produkcją, która powstała przede wszystkim z myślą o okularach wirtualnej rzeczywistości. Bez nich też zagramy, ale sporo doświadczeń nas ominie. Mimo to Adr1ft zasługuje na uwagę, głównie ze względu na świetną oprawę audiowizualną, czy nieczęsto poruszaną w grach tematykę. Szkoda tylko, że rozgrywka jest tak krótka i monotonna.

Autor: Dawid Sych